Tak się złożyło, że większość książek, po które sięgnęłam w czerwcu, to lektury z polecenia. Jeśli ciekawi jesteście, czy mi się spodobały, serdecznie zapraszam na post z cyklu Książki miesiąca :)))
Już na początku koniecznie wspomnieć muszę o nowej akcji serwisu publio.pl, dzięki której przez całe wakacje mamy możliwość zakupu książek polecanych przez osoby związane z literaturą w atrakcyjnej, promocyjnej cenie (zaledwie 9,90 zł). W ramach kampanii Wakacyjna lista osobista co tydzień książki wybiera ktoś inny, codziennie proponując lekturę, która danego dnia dostępna jest w promocji (szczegóły TUTAJ). Warto śledzić rekomendacje i polować na ciekawe tytuły. Ja skusiłam się w czerwcu na "Opowiadania wszystkie" Leopolda Tyrmanda, do lektury których zachęcał Remigiusz Grzela. Zanim jednak siadłam do czytania, postanowiłam odświeżyć sobie najgłośniejszą bodaj z powieści Tyrmanda, "Złego".
Książka legenda. Podejrzane spelunki, warszawski półświatek, nieudolna milicja i on – mściciel bez twarzy, którego nie powstydziłby się nawet Hollywood.
Najpoczytniejszy kryminał napisany w czasach PRL-u. A tak naprawdę niezwykle inteligentny opis Polski Ludowej, przebrany w strój ni to kryminału, ni to romansu, ni to westernu. Zaczyna się od tajemniczych napadów. Z tym że wszyscy atakowani – to bandziory. Milicja staje na głowie, by dostać jedynego sprawiedliwego, szeryfa bez twarzy, który sprawia, że ludzie zaczynają się czuć bezpieczni. Podziemny światek Warszawy rusza na wojnę. Bohater ma tylko jeden znak rozpoznawczy – niezwykłe, świetliste spojrzenie. Dodatkowo w tle rozgrywa się historia miłosna, której osią jest Marta Majewska, niechcący wciągnięta w przestępcze życie Warszawy.
"Zły" Leopolda Tyrmanda to historia rodem z warszawskiego półświatka lat 50-tych XX wieku, pełna postaci różnego autoramentu. Powieść trochę sensacyjna, trochę detektywistyczna, trochę obyczajowa, a przy tym wszystkim zabawna, napisana w starym dobrym stylu, bogatym, kwiecistym językiem. Czy Zły naprawdę jest zły? Przekonajcie się sami! Gorąco Wam tę pozycję polecam, kawał dobrej, trzymającej w napięciu, choć nieco trącącej myszką literatury. Przeczytałam już dwa razy i niewykluczone, że jeszcze kiedyś po nią sięgnę.
Zaprawiona "Złym", sięgnęłam po zachwalane przez publio "Opowiadania wszystkie". Cóż, muszę przyznać, że nieco mnie rozczarowały.
Jak wyglądał świat z perspektywy niepokornego autora „Złego”, jednego z najpopularniejszych twórców Polski Ludowej – Leopolda Tyrmanda? Jego opowiadania przynoszą zaskakujące odpowiedzi na to pytanie.
W opowiadaniach Tyrmanda znajdziemy mozaikę, z której można poskładać całe jego życie. Mozaikę barwną i niezwykłą. Jak cała jego twórczość. Jak cały Tyrmand.
Opisywał w nich swoje przeżycia wojenne, fascynację sportem oraz rozważania nad naturą ludzką. Ale przede wszystkim Leopold Tyrmand pisał o sobie, a pisząc o sobie – opowiadał o otaczającym go świecie. A miał Tyrmand z czego czerpać. W czasie wojny aresztowany przez NKWD za przynależność do organizacji antyradzieckiej, uciekł z więzienia po ataku nazistów na Wilno. Potem trafił do Niemiec na roboty. Pracował tam jako tłumacz, kelner, robotnik kolejowy i marynarz. W tej ostatniej roli próbował przedostać się w 1944 r. do neutralnej Szwecji, został jednak schwytany i osadzony w obozie koncentracyjnym Grini. Po wojnie wyrzucany z kolejnych gazet, w końcu znalazł pracę w „Tygodniku Powszechnym”. A kiedy w marcu 1953 r., TP został zamknięty po odmowie druku oficjalnego nekrologu Stalina, Tyrmand został obłożony nieoficjalnym zakazem publikowania. W 1955 r. na chwilę coś się zmieniło i pisarz wydał w Czytelniku „Złego”, który natychmiast stał się bestsellerem...
"Opowiadania" okazały się o tyle ciekawe, że odnalazłam w nich sporo wątków autobiograficznych, mogłam więc dowiedzieć się czegoś o autorze, ale mimo wszystko czytałam to jakoś tak z boku, bez zaangażowania charakterystycznego dla lektur, które porywają. Zwłaszcza historie ze sportem w tle, z wyraźnym podtekstem wychowawczym, jakoś do mnie nie przemawiały. Opowieści o morzu też mnie w sumie nudziły. Jedynie wątki związane z ruchem oporu pod niemiecką okupacją, awanturnicze i brawurowe, zdołały mnie nieco wciągnąć. Opowiadania same w sobie są świetnie napisane i doskonale skomponowane, zamykając się w spójną całość, ale nie jest to chyba po prostu moja ulubiona forma literacka, zdecydowanie wolę opasłe powieści :)))
Dwie kolejne rekomendacje miały charakter już zupełnie osobisty, książki polecił mi ktoś bliski. Na pierwszy ogień poszli "Bracia Sisters" Patricka DeWitt.
Twardzi jak Butch Cassidy i Sundance Kid, komiczni jak Flip i Flap, z melancholią Don Kichota i Sancho Pansy. Nominowana do Bookera powieść to western z humorem czarnym jak serca braci Sisters.
Akcja powieści rozgrywa się w czasie gorączki złota w latach 50. XIX w. Słynący ze swojej brutalności bracia Eli i Charlie Sisters zostają wysłani z Oregon City do Kalifornii ze zleceniem zabicia wroga swojego szefa.
DeWitt z literacką nonszalancją przywraca do życia saloony, rozpadające się miasteczka zachodnich stanów i cały Dziki Zachód, kreśląc przy tym galerię barwnych, pełnokrwistych postaci i z wyczuciem dawkując napięcie, absurd, groteskę i śmiech.
„Bracia Sisters” to mistrzowski hołd złożony czarnym westernom i ukłon w stronę Cormaca McCarthy’ego oraz Joela i Ethana Coenów. Książka znalazła się na listach bestsellerów, była nominowana m.in. do Nagrody Bookera i Nagrody im. Waltera Scotta dla najlepszej powieści historycznej, została także wyróżniona Nagrodą Kanadyjskiego Stowarzyszenia Pisarzy, Nagrodą Literacką Gubernatora Generalnego oraz Rogers Writers’ Trust Fiction Prize.
I znowu klapa ... Niby bestseller, niby literatura światowej klasy, książka szeroko komentowana i licznie nagradzana, a jednak najwyraźniej nie dla mnie. Owszem, przeczytałam, ale bez głębszych emocji. Nie przemówiła do mnie ani konwencja westernu i odpowiadający jej styl narracji, ani ten typ czarnego humoru, jakoś dla mnie mało śmiesznego. Nie moja bajka!
Za to "Obfite piersi, pełne biodra" Mo Yan, kolejna z polecanych mi książek, to pozycja, która okazała się dla mnie prawdziwą ucztą czytelniczą. Wielowątkową, wielowarstwową i wielowymiarową. Wielka powieść, na miarę noblisty.
Wyprawa w przeszłość bohaterską i plugawą. Obraz zepsutej teraźniejszości chińskiego imperium, a w tle ciche życie rodziny Shangguan i jej walka o przetrwanie. Powieść laureata Nagrody Nobla 2012!
Obfitymi piersiami i pełnymi biodrami natura obdarza kobiety z rodziny Shangguan mieszkającej w małej chińskiej wiosce, w prowincji Shandong. Od obfitych piersi i matczynego mleka uzależniony jest narrator powieści, długo wyczekiwany syn, brat ośmiu starszych sióstr. Ich losy ukazane są na tle wydarzeń historycznych, począwszy od powstania bokserów w 1900 r., poprzez upadek dynastii Qing, inwazję japońską, walki Kuomintangu z komunistami, „rewolucję kulturalną”, aż do reform gospodarczych. Na prowincji jednak wielkie przemiany są zaledwie tłem dla zwykłego życia, gdzie rządzą najprostsze instynkty, a podstawową wartością jest przetrwanie. W powieści „Obfite piersi, pełne biodra” wszystko jest trochę oderwane od rzeczywistości, pełne makabrycznych zdarzeń i wynaturzonych postaci, ocierające się o magię – a jednocześnie opisane prostym, niezwykle obrazowym językiem, przesycone ironią i czarnym humorem. Zręczność stylistyczna i wybujała fantazja Mo Yana powodują, że lektura wciąga na długo – jest to jedna z tych książek, które czyta się zachłannie, mimo że ogłuszają i wyprowadzają z równowagi.
Rzadko zdarzają się książki, które są w stanie obudzić w czytelniku cały świat emocji. Poruszenie, wzruszenie, żal, współczucie, złość, niedowierzanie, sympatie i antypatie. "Obfite piersi, pełne biodra" właśnie taka jest, pełna życia, nie pozwalająca czytać bezrefleksyjnie. Nie napiszę nic więcej, nie popsuję Wam przyjemności odkrywania tej jakości, jeśli jeszcze tej powieści nie czytaliście. W każdym razie cieszę się, że dałam się namówić na lekturę!
Końcem czerwca przeczytałam jeszcze jedną książkę, ale ponieważ dotyczy świata kosmetyków, napiszę o niej w odrębnym poście. Tymczasem ciekawi mnie, co ciekawego wpadło w czerwcu w Wasze ręce. Piszcie, jestem otwarta na Wasze sugestie, może skorzystam z polecenia? Jak widzicie, podatna jestem :DDD
Buziaki,
Cammie.
Uwielbiam "Złego". Byłam też w Teatrze Powszechny w Warszawie na sztuce opartej na "Złym", ale nie umywa się do książki :) To była moja książka 2012 roku, dopiero ją odkryłam, ale z chęcią sobie za kilka lat odświeżę :)
OdpowiedzUsuńMajtki, ja pierwszy raz czytałam "Złego" chyba z 15 lat temu, teraz z przyjemnością do tej książki wróciłam. Jest naprawdę ponadczasowa, broni się już tyle dziesięcioleci!
UsuńDzięki za link do publio!! Bardzo się przyda :)
OdpowiedzUsuńRudzielec, bardzo proszę, udanych zakupów :*
Usuńnie zainteresowały mnie te książki, mam dość specyficzny gust czytelniczy, dziękuję natomiast za link :)
OdpowiedzUsuńBloodydragon, nie ma co :) Zdradź, cóż to specyficzny gust!
UsuńI teraz mam ochotę na "Złego" ;) W czerwcu przeczytałam 6 książek - m. in. trylogię "Igrzyska śmierci" (która zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, a potem mój zachwyt zniknął, bo okazuje się, że seria jest mocno podobna do innej powieści), wywiad z Ryszardem Kaliszem, który (wywiad ;)) okazał się ciekawą lekturą pod wieczór - ale wiadomo, to polityka, stąpanie po cienkim lodzie. Udało mi się też przeczytać "Trafny wybór" J.K.Rowling, ale trochę się zawiodłam... Miotam się teraz, bo tyle książek do przeczytania, a nie wiem, za co się zabrać! :D
OdpowiedzUsuńAlicja, mnie "Igrzyska" bardzo się podobały, czytałam w zeszłym roku. Recenzowałam nawet na blogu kiedyś. Pojęcia natomiast nie mam, jaką powieść masz na myśli, pisząc o podobieństwie. Napisz koniecznie, chętnie przeczytam!
Usuń"Battle Royale" Koushun Takami, jest także film o tym samym tytule, na podstawie tej powieści. "Igrzyska" nie są oczywiście całkowitą kopią "Battle Royale", ale moim zdaniem inspiracja jest wyraźna ;) "Igrzyska" bardzo mi się podobały, po prostu nieco się zawiodłam, kiedy dowiedziałam się, że coś podobnego już powstało.
UsuńDzięki, zapamiętam sobie, może będę miała okazję przeczytać :*
UsuńJak tylko ochłonę po sesji wracam do wiedźmina, a później planuję spróbować 'trafny wybór' Rowling :)
OdpowiedzUsuńBlondregeneracja, Rowling też jest na mojej liście, aczkolwiek trochę odstraszają mnie negatywne recenzje, mnóstwo osób rozczarowało się tą książką.
UsuńJa zaintrygowana filmem "Capote" , sięgnęłam po jego "Z zimną krwią " i przyznam , że do dziś żyje we mnie ,a już dobry tydzień jak skończyłam.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym coś podobnego , więc jeśli ktokolwiek zna i może polecić .. ścielę się nisko do nóżek :D
Mami, nie pomogę, ale tobie dziękuję za propozycję :*
UsuńWłaśnie kończę "Kwietniową Czarownicę" bardzo dobrze napisana. "Obfite piersi..." czekają na czytniku i właśnie pomogłaś mi w wyborze kolejnej książki do przeczytania;)
OdpowiedzUsuńIv, przyjemnej lektury w takim razie!
UsuńMam w planach tą książkę MoYan już od dość dawna, dobrze, że mi o niej przypomniałaś :)
OdpowiedzUsuńKirei, wartościowa lektura, szykuj się :DDD
UsuńPierwszy tytuł wpisuję na listę!
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
Cammie, ze swojej strony chcę bardzo gorąco polecić Tobie książkę "Niepamięć" Krzysztofa Kotowskiego. Ten autor to moje odkrycie tego roku. Warto!
Aneta, Kotowski, Kotowski ... To ten od "Mariki"?
UsuńDokładnie!
UsuńZłego czytałam daaawno temu. Będzie ze 25 lat ;) To jedna z tych książek, które zawsze były w domu, choć inne pojawiały się i znikały. Gruby grzbiet okładki zawsze przyciągał mój wzrok i książka wabiła ...
OdpowiedzUsuńChyba czas ją sobie przypomnieć.
Coraz bardziej myślę o zakupie jakiegoś elektronicznego czytnika bo lubię czytać a dostęp do papierowych książek mam utrudniony ;)
Rzabba, ja ciągle powtarzam, że kindle był moim najlepszym zakupem ubiegłego roku.
UsuńCammie, wraz z moim Ukochanym też tak uważamy :) Czytnik jest niesamowitym ułatwieniem! Ze swojej strony mogę polecić Nooka :)
UsuńW moim przypadku też pewnie będzie ;)
UsuńDziękuję za link do publio :* Zajrzałam tam kilka miesięcy temu w poszukiwaniu audiobooków dla męża i zapomniałam.
Dzięki Tobie zainstalowałam sobie dzisiaj program na smartfona i kupiłam dwa czytadła na próbę ;) Jako żem blĄdynka obawiałam się, że może nie działać jak powinno ale działa :D
Ostatnio miewam wiele sytuacji kiedy muszę czekać (w pracy, przed szkołą, na zajęciach dzieci) a nie zawsze pamiętam, żeby zabrać książkę ze sobą, to sobie teraz będę podczytywać :)
Alicja, nook? Napisz coś więcej, nie wiem, o co chodzi.
UsuńRzabbko, przyjemnej lektury w takim razie :*
Zobaczysz, jaka to wygoda :)))
Dziękuję :) jedną już przeczytałam :D
UsuńNiestety przy smarfonie oczy mi się nieco za bardzo męczą ale tak do godziny daję radę, dobre więc i to :)
Kupuj kindla, wygodniej się czyta :DDD
UsuńMuszę zabrać się za czytanie...książek do pracy;(
OdpowiedzUsuńEwa, rozumiem, że nie będzie to nic pasjonującego? :DDD
UsuńNa tego "Zlego" to mam teraz ochote, po przeczytaniu tej recenzji :)
OdpowiedzUsuńJustynka, zachęcam, zobaczysz, wciągnie cię :)
UsuńJa za to na pewno sięgnę po obfite piersi, pełne biodra. Akurat szukam książki na wyjazd, a 7 godzin w pociągu to trochę czasu. Wyjazd na wariackich papierach ale co tam :)
OdpowiedzUsuńMadlen, to książka tak opasła, że wystarczy ci na podróż w obie strony :DDD
UsuńCammie, jak Ty pięknie piszesz o książkach :) Od razu widać, że wytrawny z Ciebie czytelnik!
OdpowiedzUsuńSerduszko, za dużo powiedziane, ale tak, lubię czytać :)))
Usuńta ksiazka, w ktorej wspominasz o westernie w ogole mnie nie przekonuje- nie lubie niczego co jest zwiazane z westernem ;)
OdpowiedzUsuńnatomiats do tyrmanda mnie bardzo zachecilas- musze siegnac po jakas z jego ksiazek przy najblizszej okazji ;)
Justa, znajdziesz na pewno w każdej bibliotece :)
UsuńJa teraz mam czas na czytanie i w ciągu miesiąca pożarłam 4 książki :) Na tym kończyć nie zamierzam:P
OdpowiedzUsuńFrance, co tam ciekawego przeczytałaś? :)
UsuńMnie zainteresowala ostatnia pozycja, czyli ksiazka zeszlorocznego noblisty. Na razie mam zapas lektur, ale przy najblizszej okazji postaram sie ja zdobyc.
OdpowiedzUsuńLemesos, z ebookiem nie będzie najmniejszego problemu, gorzej, jak chcesz po polsku tradycyjną wersję.
UsuńNie słyszałam o tej kampanii, bardzo ciekawy projekt :) Zaciekawiłaś mnie "Złym" Leopolda Tyrmanda, jak tylko skończę czytać to, co zaczęłam, to się rozejrzę za tą pozycją ;D
OdpowiedzUsuńOlfaktoria, koniecznie, i dla przyjemności, i dla zaliczenia klasycznej pozycji :)))
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńCammie - świetnie piszesz o książkach! Dziękujemy za wspomnienie o naszym sklepie.
W imieniu całego zespołu zapraszamy serdecznie na Publio.pl do wzięcia udziału w konkursie "Idealna książka na wakacje" - można wygrać ebooki i czytnik Kindle (http://www.publio.pl/wybierz-idealna-ksiazke-na-wakacje-i-zgarnij-czytnik-kindle,art4011.html)
Jeżeli ktoś jeszcze nie zna Publio, zna ale nie korzysta, napiszcie proszę na miroslaw@publio.pl - dla Wszystkich, którzy kochają książki mamy kody rabatowe na zakupy w Publio. Zapraszam :)
Pozdrawiam w imieniu swoim i całego zespołu
Mirosław Sroka
Publio.pl
Mirosław, witaj :)
UsuńSzalenie mi miło, że dostrzegliście mój wpis. Publio to moje ulubione "źródło" ebooków, także często o Was wspominam, i tutaj, i na FB.
Zapraszam na kolejne książkowe posty!