Z czekoladowej serii The Body Shop zdążyła już co prawda opaść aura gorącej nowości, ale to może i lepiej, bo mogę linię Chocomania zrecenzować bez zbędnych emocji. Choć i tak będzie entuzjastycznie, smakowicie i pachnąco :)))
Jak może pamiętacie, do testów otrzymałam mleczko do ciała oraz scrub. Serię uzupełnia masło do ciała, masełko do ust, żel pod prysznic oraz mydło.
Mam słabość do produktów kosmetycznych o zapachach rodem z cukierni. Chocomania ze swoją czekoladową nutą świetnie wpisuje się w to upodobanie. I w mleczku, i w peelingu, czekolada jest wyraźnie wyczuwalna. Zauważam jednak pewne różnice - balsam pachnie jak słodki budyń, zapach scrubu przypomina mi natomiast ciemne, mocne, szlachetne kakao. Przyznaję, że oszalałam na jego punkcie :)))
Po raz pierwszy miałam do czynienia z balsamem TBS, wcześniej znałam tylko znacznie treściwsze masła. Miła odmiana, tym bardziej, że zima ze wszystkimi swoimi "urokami" to już tylko wspomnienie i moja skóra nie domaga się aż tak intensywnej pielęgnacji. Także lekkie, aczkolwiek dobrze nawilżające mleczko (250 ml, 39 zł) spisało się na medal. Jego wydajność okazała się przeciętna (3 - 4 tygodnie codziennego stosowania), ale trzeba zaznaczyć, że wygodne opakowanie z pompką bardzo ułatwiało aplikację. Choć niestety przyszedł czas, że pompka odmówiła współpracy, resztki balsamu z dna musiałam wydobywać tradycyjnie, z różnymi efektami ... Minus!
Peeling (200 ml, 59 zł) zachwycił mnie przede wszystkim zapachem, o czym już zresztą wspominałam. Cukrowa, nieco tłusta formuła przypadła mi do gustu nieco mniej. Do właściwości ścierających nie mam zastrzeżeń, drobiny cukru są wyczuwalne i dość mocne, jednak natłuszczenie ciała po aplikacji trochę mnie denerwuje (choć z drugiej strony można odpuścić sobie balsamowanie). Co do wydajności, to wiadomo, takiego produktu nie używa się na co dzień, ale i tak oceniam ją wysoko. Już niewielka ilość scrubu pozwala wygładzić ciało. Żeby jeszcze wanna się tak nie brudziła! ;)))
Chocomania, pomijając właściwości pielęgnacyjne serii, to gratka dla łasuchów. Kto ma ochotę na deser? :)))
Po raz pierwszy miałam do czynienia z balsamem TBS, wcześniej znałam tylko znacznie treściwsze masła. Miła odmiana, tym bardziej, że zima ze wszystkimi swoimi "urokami" to już tylko wspomnienie i moja skóra nie domaga się aż tak intensywnej pielęgnacji. Także lekkie, aczkolwiek dobrze nawilżające mleczko (250 ml, 39 zł) spisało się na medal. Jego wydajność okazała się przeciętna (3 - 4 tygodnie codziennego stosowania), ale trzeba zaznaczyć, że wygodne opakowanie z pompką bardzo ułatwiało aplikację. Choć niestety przyszedł czas, że pompka odmówiła współpracy, resztki balsamu z dna musiałam wydobywać tradycyjnie, z różnymi efektami ... Minus!
Peeling (200 ml, 59 zł) zachwycił mnie przede wszystkim zapachem, o czym już zresztą wspominałam. Cukrowa, nieco tłusta formuła przypadła mi do gustu nieco mniej. Do właściwości ścierających nie mam zastrzeżeń, drobiny cukru są wyczuwalne i dość mocne, jednak natłuszczenie ciała po aplikacji trochę mnie denerwuje (choć z drugiej strony można odpuścić sobie balsamowanie). Co do wydajności, to wiadomo, takiego produktu nie używa się na co dzień, ale i tak oceniam ją wysoko. Już niewielka ilość scrubu pozwala wygładzić ciało. Żeby jeszcze wanna się tak nie brudziła! ;)))
Chocomania, pomijając właściwości pielęgnacyjne serii, to gratka dla łasuchów. Kto ma ochotę na deser? :)))
W tym miejscu zamieściłam informację
o pewnym rankingu,
w którym wyróżniono No to pięknie!,
ale zdecydowałam się ją usunąć,
bo budziła za dużo niezdrowych emocji,
co nie było moją intencją.
Na taniej sensacji mi nie zależy.
Gratuluję uznania i uważam, że jest ono słuszne
OdpowiedzUsuńA czekoladowymi przysmakami skusiłaś mnie na słodycze :p
Zusska, dziękuję :)
UsuńSama mam ochotę na czekoladę :)))
Pewnie jestem dziwna ale czekoladowe kosmetyki na mnie nie działają:) Jeśli na półce mam do wybory balsam owocowy czy czekoladowy zawsze wybór padnie na owocowy , nie wiem o co chodzi:) Ale czekoladę doustnie uwielbiam!!!!
OdpowiedzUsuńhttp://fifijka.blogspot.com/
Fifijka, a tam, od razu dziwna, każdy lubi co innego :)))
UsuńPeeling lubię, aczkolwiek trochę słabo ściera (wolę mocniejsze zdzieraki). Balsam jest ok. Najbardziej jednak podobają mi się zapachy tych produktów - jak pudding czekoladowy, mniam! :)
OdpowiedzUsuńIdalia, na mnie działa zwłaszcza zapach peelingu :DDD
UsuńCammie, naprawde uwazasz, ze wbranie Ciebie przez czlowieka, ktory zrobil pare kiepskich rzeczy jest ok?
OdpowiedzUsuńNie wiem, w sumie ja mam inne zdanie na temat dzialalnosci tego pana i uwazam, ze zrobil swietna reklame swojemu blogowi.
Agata, nie napisałam ani słowa o tym, co myślę o jego działalności. Zdanie mam prawdopodobnie podobne do twojego i dlatego też zamieściłam jedynie lakoniczną informację o wyróżnieniu, nie siląc się na odrębnego posta :)
Usuńciesze sie zatem:)
Usuńpowąchałabym! :))
OdpowiedzUsuńYes, nosa byś nie oderwała :DDD
UsuńMało brakowało, a prawie bym zjadła ten peeling. :) Pachnie niesamowicie, jednak cena jest przegięta.
OdpowiedzUsuńUważam, że prowadzisz genialnego bloga, ale tego wyróżnienia Ci nie pogratuluję, bo zapaliła mi się czerwona lampka. Widzę w tym wyrachowany marketing, brrr.
Słomka, nie ty jedna ;) Ja też jestem świadoma, jak to działa.
UsuńKupiłam miniaturkę scrub'u. Mój Luby spytał, czemu noszę... Kupę w pudełku. :D Zmienił zdanie po tym, jak wróciłam pachnąca spod prysznica. ;)
OdpowiedzUsuńMotylica, powiem ci, że nie on jedne miał takie skojarzenie ;))) Ale ja usłyszałam to a propos balsamu.
UsuńJaaa mam ochotę na taki "deserek" :)
OdpowiedzUsuńKatsuumi, łakomczuszku :DDD
UsuńCammie wybacz, ale promowanie tego rankingu Ci lekko uwłacza... Naprawdę nie wiesz z czego znany jest osobnik, który wymyślił ten ranking? Aż mi się nie chce wierzyć, że potraktowałaś to na poważnie? Ranking kogoś kto się umieszcza w pierwszej trójce...
OdpowiedzUsuńTrochę wstyd by mi było mieć cokolwiek wspólnego z tym rankingiem.
I nie, nie - nie przemawia przede mnie zazdrość :)
W moim subiektywnym rankingu byłabyś nawet wyżej ;))
Bella, why so serious? Niczego nie promuję, zamieściłam tylko suchą informację. I ja, i moje czytelniczki, mamy swój rozum, każdy zrobi z nią, co uważa. Ja zdanie na temat tego człowieka mam wyrobione od dawna, ale mój blog to nie miejsce na rozważania o cudzej moralności.
UsuńNo raczej z tego co widzę to mało kto zna tego pana ;)
UsuńAle masz racje - nie ma się co emocjonować. Nawet wiem jaki zamysł miał autor rankingu.
Bella, wolę nie snuć domysłów ;)
UsuńJa nigdy nie słyszałam o blogu tego pana więc się nie wypowiem,ale i tak gratuluję ;).
OdpowiedzUsuńMniam,wyglądają przepysznie hihi ;))
Blondie, to już nie ma znaczenia, usunęłam linka :)
Usuńojjj ta seria podbiła i moje serce ;) na szczęście jeszcze trochę mi zostało, im bliżej dna tym oszczędniej ich używam coby się za szybko nie skończyły :D
OdpowiedzUsuńPanno Joanno, balsam to już dla mnie tylko wspomnienie, ale scrub wystarczy jeszcze na jakiś czas :)
Usuńech, dla mnie ta seria w ogóle nie pachnie czekoladą (chociaż peelingu nie wąchałam), tylko przede wszystkim znienawidzonym przeze mnie kokosem. pewnie dlatego, że wszystkie zapachy tbs są takie strasznie sztuczne. kiedyś je lubiłam, ale po tym jak powąchałam bardziej naturalne kosmetyki, tbsowe aromaty po prostu mnie drażnią. w sumie szkoda, bo właściwości pielęgnacyjne ich masełek są genialne :)
OdpowiedzUsuńAnu, dla mnie właśnie peeling jest najbliższy ideału :) Żałuję, że nie miałam okazji powąchać mydełek.
UsuńDostałam próbkę masła i zapach mnie odrzucił. W ogóle nie czuję czekolady, nie mam pojęcia, czym to pachnie. Żeby nie było, że to kwestia mojej skóry - mama czuła na mnie czekoladę :O
OdpowiedzUsuńOkami, nie mam pojęcia, jak pachnie masło. A doświadczenie z peelingiem i balsamem podpowiada, że każdy produkt z serii pachnie inaczej :DDD
Usuńaż chciałaby się zjeść ;p
OdpowiedzUsuńSauria, to mogłoby się źle skończyć, ale faktycznie kusi :)))
Usuńmniam! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie słodziaszne kosmetyki, idealnie sprawdzają się na chłodniejsze dni:)
Quadratura, chocomania pewnie przypadła by ci do gustu :)
UsuńCzekoladę kocham, kosmetyki o takim "zapachu" (czy smaku) już mniej- zwykle dają totalną chemią. Tej serii z TBS jeszcze nie miałam przyjemności obniuchać, ale spróbuję bo wiele osób zachwala :). Jeśli spełni moje wymagania sensoryczne to chętnie kupię lotion :) Pozdrawiaam!
OdpowiedzUsuńAliss, cóż, wiele osób wspomina, że zapachy TBS, zwłaszcza maseł, naturalne nie są ... Powąchaj :)
UsuńNie przepadam za takimi słodkimi zapachami.
OdpowiedzUsuńNoncaries, a ja lubię :)))
UsuńNarobiłaś mi smaka na czekoladę i zaraz napiszę do męża, bo wyszedł na zakupy, żeby mi kupił, bo nie wytrzymam;D
OdpowiedzUsuńSandra, jak masz nie wytrzymać, to może niech od razu kupi dwie :ppp
UsuńZ tej serii skromniutko sprawiłam sobie masełko do ust i pachnie obłędnie, zapach kojarzy mi się z czekoladowymi pralinkami. Jakby tego było mało to jeszcze świetnie działa na moje usta :)
OdpowiedzUsuńKosodrzewino, sama bym sobie je kupiła, gdybym nie miała nieprzyzwoicie dużo mazideł do ust :DDD
Usuń