Minęły właśnie trzy miesiące, odkąd Zuzia przyszła na świat. W tym czasie wielokrotnie prosiłyście mnie, żebym przygotowała wpis o ciąży, ciążowej pielęgnacji i sposobach na powrót do formy po porodzie. Nie da się tego wszystkiego zmieścić w jednym poście, dlatego postanowiłam stworzyć mały cykl. Jeśli jesteście zainteresowane tematem, zapraszam do lektury :)))
(Pierwsze buciki Zuzi, dostała je od zakochanej na zabój we wnusi babci.)
Moja ciąża była wyczekana, ale nieszczególnie zaplanowana, jeśli wiecie, co mam na myśli ;))) Teoretycznie staraliśmy się o dziecko, przyjmowałam kwas foliowy, ale wszystko odbywało się bez spięcia, na zasadzie "będzie, co ma być". Także jak przyszło co do czego, musiałam trzy razy powtórzyć test, zanim uwierzyłam, że NAPRAWDĘ jestem w ciąży. Od razu pognałam do lekarza.
W tym miejscu bardzo, ale to bardzo chciałabym podkreślić rolę opieki lekarskiej w tym ważnym dla kobiety czasie. Lekarza prowadzącego ciążę wybierzcie rozważnie, bądźcie pewne, że możecie mu zaufać, powierzając mu na kilka miesięcy i siebie, i dziecko. Nawet nie wiecie, jakie to istotne. Gdyby ginekologa, do którego chodziłam, coś nie tknęło i gdyby nie zlecił pewnych ponadstandardowych badań, prawdopodobnie miałabym naprawdę poważne problemy.
Także nie lekceważcie badań. Żadnych. I tych obowiązkowych, i tych dodatkowych. Słuchajcie lekarza. Suplementujcie dietę w odpowiedni sposób (ja przez całą ciążę przyjmowałam Femibion Natal). Jeśli dopiero staracie się o dziecko, już zawczasu zadbajcie odpowiednio o swoje zdrowie. Ciąża ma to do siebie, że uaktywnia wszystkie uśpione problemy.
A prospos diety, bo to też bardzo istotna kwestia. Nastawienie "jeść za dwoje" przechodzi do lamusa, właściwsze jest "jeść dla dwojga". Posiłki powinny być urozmaicone i wartościowe, wolne od wysoko przetworzonej żywności, nadmiaru tłuszczu i cukru. Nie ma się co objadać! Zachcianki zachciankami, ale pamiętajcie, że w ciąży Wasze zapotrzebowanie energetyczne wzrasta raptem o 300 kalorii. To nie tak wiele.
Zachęcam Was także do uczestnictwa w kursach szkoły rodzenia. Początkowo na zajęciach czułam się co prawda dziwnie, bo wokół same młode dziewczyny ledwo po dwudziestce i ja, całą dekadę starsza, nijak tam nie pasowałam. Zwłaszcza że w grupie były same pary, a mój mąż, jak wiecie, był w tamtym czasie bardzo daleko, więc w zajęciach musiałam brać udział sama, co było dość przykre. Ale koniec końców nie żałuję, że jednak sobie nie odpuściłam. Wbrew powszechnym wyobrażeniom szkoła rodzenia to nie tylko wyśmiewane przez filmy komediowe ćwiczenia oddechowe symulujące akcję porodową, ale przede wszystkim solidna dawka wiedzy na temat przebiegu ciąży, porodu i połogu, pielęgnacji noworodka, pierwszej pomocy w razie jakiegoś nieszczęśliwego wypadku, karmienia piersią i diety wskazanej w czasie laktacji. W ramach mojej szkoły zorganizowana też była "wycieczka" na porodówkę, dzięki której oswoiłam sobie szpital, zorientowałam się w warunkach i w ogóle zobaczyłam, co i jak. Wszystko to bardzo mi się przydało! Poczułam się dużo bezpieczniej.
To tyle, luźne uwagi tytułem wstępu. Mam nadzieję, że udało mi się jakoś wprowadzić Was w temat. W kolejnym poście z tej serii opowiem Wam o pielęgnacji ciała w ciąży, wiem, że części z Was na tym zależy. Napiszcie też, proszę, czy byłybyście zainteresowane postem z pogranicza fizjologii, to znaczy, czy pisać cokolwiek o samym porodzie? Naprawdę nie wiem, jak daleko sięga Wasza ciekawość ;)))
Bardzo, bardzo ciekawy post! Mimo, że na razie nie planuję ciąży, bardzo mi się te informacje przydadzą na przyszłość :) Z miłą chęcią przeczytam dalsze posty, również dotyczące samego porodu ;) Moja ciekawość sięga daleko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło i całuski dla Zuzi :)
Basia, dziękujemy za pozdrowienia :*
UsuńZapraszam na kolejne wpisy :)
3miesiące?? O.O ale ten czas szybko leci:)Ja chcę każdy post:D Możesz napisac nawet jakie kapcie nosiłaś w szpitalu:P:) I napisz też o samym porodzie:)
OdpowiedzUsuńMnóstwo buziaków dla Was :*
Decameron, tak, to już trzy miesiące. Jak mówi mój mąż, czas nie biegnie, czas zapie...la ;)))
UsuńCo do kapci, to wcale nie jest takie śmieszne, w szkole rodzenia nas instruowane, jakie najlepiej wziąć :DDD
To prawda,mówią o kapciach:)
UsuńAgrest, a myślałam, że tylko u nas położne takie zapobiegliwe :DDD
Usuńsuper post :) mimo że nie mam dzidziusia nie to fajnie taki post się czytało. a te buciki są cudowne ♥.
OdpowiedzUsuńKamiluśka, babcia nie mogła się powstrzymać i kupiła :)))
Usuńheh ;D to pewnie z tej radości ;p
UsuńCała rodzina się cieszy. Pierwsza wnuczka :)))
Usuńto aż trudno się nie dziwić ;D
UsuńWszyscy zwariowaliśmy na jej punkcie :DDD
Usuńhehe, kochana musi być ;D ♥. całuski dla niej ; **
Usuńchętnie poczytam, zwłaszcza, że sama zaczynam właśnie 9. miesiąc :)
OdpowiedzUsuńImproved, gratulacje! To muszę się spieszyć ;)))
UsuńJa co prawda w ciąży nie jestem i jeszcze długo nie planuje być, ale cala serie przeczytam na pewno z dużym zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńZuzia to przepiękne imię!!
Osa, cieszę się, że wpis jednak wydał się wam ciekawy :) Obawiałam się, że przyciągnie tylko "ciężarówki".
UsuńPewnie, że chcemy wiedzieć jak to się wszystko odbywa :) To tak jakby rozmawiać z koleżanką która ma to już za sobą :) Ja osobiście chciałabym poznać fakty i mity, szczegóły, nawet te najmniej istotne i oczywiście Twoje sugestie i spostrzeżenia :) Trzymajcie się z córeczką cieplutko :):*
OdpowiedzUsuńKasiek, postaram się wszystko szczerze opisać :)
UsuńJa dziecka nie planuję w najbliższym czasie, ale o dziwo lubię takiego typu wpisy albo filmiki na YT. Szczerze mówiąc ciąża mnie trochę przeraża, więc powoli się z tym oswajam czytając takie właśnie wpisy :)
OdpowiedzUsuńBella, rzeczywiście, sporo tego ostatnio, jak zauważyłam na YT :)
UsuńWłaśnie wkraczam w drugi trymestr i nie mogę się doczekać dalszej części cyklu :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLili, gratuluję :) Zapraszam na kolejne "odcinki" :)))
Usuńz chęcią przeczytam wszystko na ten temat :) Dla mnie jest tyle niewiadomych związanych z ciążą i porodem, że powodują u mnie pewne obawy. Będę wdzięczna jeśli uchylisz rąbka tajemnicy, bo ja też już dobiegam 3 i najwyższa pora zacząć o tym myśleć ;)
OdpowiedzUsuńIwetto, też się bałam, jak jasna cholera :DDD
Usuńja jestem ciekawa wszystkiego co napiszesz, a w ogóle to uważam, że wycieczka na porodówkę to fantastyczny pomysł :)
OdpowiedzUsuńStri-linga, też tak pomyślałam i z chęcią się wybrałam, choć obowiązku nie było.
UsuńOjojoj jakie buciątka! :) Pisz śmiało o wszystkim! Ja co prawda nie mam w planach ciąży przez najbliższe parę lat, ale myślę, że taka wiedza przyda się każdej kobiecie w każdym wieku :)
OdpowiedzUsuńMassie, jeśli tylko będziecie chciały czytać, będę pisać :)
UsuńAle czemu czekałabyś na przeszczep wątroby cammie? Cóż to za choróbsko Cię dopadło w w ciąży?
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis dla młodych dziewczyn, które jeszcze przed tą decyzją :)
Krzykla, okazało się, że mam galopującą cholestazę, problem w tym, że przebiegającą bez typowych objawów. W rezultacie przechodziłam parę tygodni bez świadomości, co się dzieje. Przypadkowo zrobione nadprogramowe badania spowodowały, że decyzja o cc zapadła z dnia na dzień.
UsuńCammie, przepraszam, ale co ma wspólnego cholestaza z przeszczepem wątroby? Cholestaza ciążowa jak i cukrzyca ciążowa są chorobami typowymi dla ciężarnych i po porodzie wszystko wraca do normy. Ja zęby zjadłam na cholestazie bo miałam ją w obu ciążach. Ona nie jest niebezpieczna dla kobiety a dla dziecka. I jakie nadprogramowe badania zlecił Ci lekarz? Przecież cholestaza jest łatwa do stwierdzenia na podstawie zwykłych badań biochemicznych krwi o profilu wątrobowym i każdy dobry ginekolog powinien je zlecic około 30 tyg. Ja w drugiej ciąży nie miałam świądu, nic nie wskazywało na cholestazę prócz wyników Aspatu i Alatu w granicach 2000-3000 (!) Galopująca? Owszem ale mój gin podchodzi do tego bez paniki. W obu ciążach brałam silny lek, taki jak przy marskości (Ursofalk) i donosiłam oboje moich dzieci do 36-37 tyg. kiedy to urodziły się po indukcji, bo niestety wyniki nie poprawiały się. Jednak moja przyjaciółka (identyczne zastraszające wyniki) na Ursofalku donosiła dziecko do 39 tygodnia. Cholestaza nie jest przesłanką do cc. Piszę to wszystko, żeby Cię uspokoic, że to nie jest straszna choroba, zwłaszcza, że najprawdopodobniej czeka Cię w kolejnych ciążach jeśli planujesz. Po prostu trzeba badac transaminazy, monitorowac płód bo to dla dziecka jest niebezpieczna nie dla Ciebie i pod koniec lepiej byc w szpitalu bo cholestaza powoduje tzw. nagłe porody co ma swoje plusy bo są mega szybkie ;)
UsuńDzięki za obszerne wyjaśnienia :* Ja już jestem spokojna, ale faktycznie był moment, że bardzo, bardzo mnie nastraszyli. W moim przypadku chodziło o to, że nie miałam kompletnie żadnych objawów, po prostu sobie chodziłam i nic z tym nie robiłam, bo nic nie wiedziałam, a jak już wyszło szydło z worka, leczenie nie zadziałało, a wyniki bardzo się pogarszały. Nie jestem lekarzem, nie wiem dokładnie, jakie parametry ostatecznie wzięto po uwagę, ale momentalnie położyli mnie do szpitala, a o cc zadecydowano dosłownie w pięć minut. Wiadomo, że głównie ze względu na dziecko, ale mój lekarz podkreślał, że co do moich problemów rokowania Z REGUŁY są dobre. Aczkolwiek nie zawsze. Ja już w zasadzie do tego nie wracam, trzymałam ścisłą dietę wątrobową, brałam leki, już jest dobrze :)
UsuńAle wiesz co? Może faktycznie ten fragment edytuję, żeby dziewczyn niepotrzebnie nie straszyć, a przecież nie muszę tu na łamach bloga dokładnie opowiadać, jakie mam problemy ze zdrowiem.
UsuńNo jasne, że nie musisz ale z drugiej strony cholestaza jest teraz tak częsta przypadłością, ze warto o niej pisac nawet na blogu kosmetycznym ;)
UsuńA co do diety to jedz po prostu wszystko świeże a wtedy możesz nawet i bigos od czasu do czasu. Serio. Moja rodzina jest obciążona wątrobowo. Mama ma nieuleczalną chorobę wątroby i jest pod opieką jednego z najlepszych hepatologów w PL i On z diety wątrobowej nieco się śmieje :) Posiłki muszą byc lekkostrawne i nie odgrzewane.
Dieta, nie dieta, jak zwał, tak zwał, po prostu stosowałam się do zaleceń :) U mnie dochodzi jeszcze hashimoto, dlatego tak to wszystko pogmatwane. Ale na szczęście mam dobrego endokrynologa, który bezpiecznie przeprowadził mnie przez całą ciążę.
UsuńHashimoto to już gorsza sprawa :(
UsuńNie jest tak źle, jak już choroba jest rozpoznana (u mnie wywołana hashimoto niedoczynność tarczycy), a leki w końcu dobrze ustawione. Trwało to parę dobrych lat, zanim ktoś porządnie się mną zajął, ustalając, o co chodzi z tymi wszystkimi pozornie niegroźnymi objawami. Ja, bez wiedzy medycznej i podobnych przypadków w otoczeniu, najzwyczajniej w świecie nie umiałam ich ze sobą powiązać.
UsuńBardzo fajny post Cammie, z wszystkim się zgadzam, tylko nie ze szkołą rodzenia, one są niestety różne i często zbyt mocno przerażają kobiety albo wręcz odwrotnie, czynią otoczkę, że poród to prosta sprawa a personel sprzyja rodzącym, co potem okazuje się bujdą i kobieta jest jeszcze bardziej dotknięta rzeczywistością.
OdpowiedzUsuńDezemka, moja szkoła akurat (prywatna) była super :) Ale rację masz z tymi rozmaitymi bujdami, planuję recenzję bardzo ciekawej książki na ten temat. Po porodzie postawiła mnie na nogi, odzyskałam właściwą perspektywę, nie zadręczając się już, że jestem beznadziejną matką.
UsuńPisać! Pisać o wszystkim, o porodzie zwłaszcza ;) Trzeba oswajać temat porodu i ciąży, bo lukrowany obraz "stanu błogosławionego", jaki często gęsto serwują nam różne media, nijak ma się do rzeczywistości, sądząc z opowieści ciężarnych...
OdpowiedzUsuńLubię Twój blog, lubię, jak piszesz o kosmetykach, lubię w ogóle, jak piszesz, i już nie mogę się doczekać cyklu ciążowego. ;)
Laura, bardzo miłe to wszystko, co napisałaś, dziękuję :*
UsuńSuper. ciekawy post :-)
OdpowiedzUsuńMagdalena, cieszę się, że ci się spodobał :)
UsuńCzekamy na więcej!
OdpowiedzUsuńEveline, będzie więcej, obiecuję!
Usuńmimo, że mam już to wszystko za sobą, chętnie poznam Twoje spojrzenie na temat ;) W końcu każda z nas zupełnie inaczej to przeżywa ;) Oj ciekawa jestem....
OdpowiedzUsuńSama pewnie dobrze wiesz, że kobiety z małymi dzieciakami najchętniej gadałyby właśnie o tym...nooo my mamy jeszcze jedno zboczenie...kosmetyczne ;)
I wszystkiego dobrego z okazji tych 3 misięcy...jeszcze 3 i będzie z górki ;)
UsuńLaNina, dziękuję!
UsuńMam nadzieję, że tymi postami sprowokuję was do rozmowy :)
również nie planuję w najbliższym czasie dzieciątka, ale kto wie kiedy taka wiedza dla mężatki się przyda :P
OdpowiedzUsuńczytam z zapartym tchem i jak widzę Twoje optymistyczne podejście to aż chce się mieć potomstwo - póki co koleżanki, rodzina swoimi opowieściami skutecznie mnie zniechęcają...
Bogusia, kłamać nie będę, różowo nie jest. O cieniach macierzyństwa też planuję napisać.
UsuńCiąży jeszcze nie planuję, ale z chęcią poczytam te posty i wrócę do nich, gdy nadejdzie czas :) Tak dobrej i ważnej wiedzy nigdy za wiele i nigdy nie jest na nią za wcześnie.
OdpowiedzUsuńEv, w takim razie zapraszam do lektury :)
UsuńŚwietny pomysł, czekam z niecierpliwością na kolejne "odcinki" :)
OdpowiedzUsuńSiempre, będą na pewno!
Usuńbardzo przydatny i ciekawy post. ja na razie ciąży nie planuję, ale zamierzamy mieć w przyszłości, z moim TŻtem, dziecko i na pewno takie informacje kiedyś mi się przydadzą :)
OdpowiedzUsuńVilandre, mam nadzieję, że moje uwagi będą dla ciebie pomocne :)
UsuńCammie, czekam na całą serię! niecierpliwie :D pochłonę wszystkie informacje na ten temat, przydadzą się jak i na mnie przyjdzie pora :) a Malutkiej wszystkiego dobrego z okazji 3 miesiąca :)
OdpowiedzUsuńMerczens, dziękuję za dobre słowo :*
UsuńA na serię zapraszam, widzę, że jest z waszej strony spory odzew, więc będę pisać, pisać, pisać :DDD
Do ciąży mi jeszcze daleko, ale że prędzej czy później i na mnie czas przyjdzie, takie informacje uważam za bardzo przydatne i czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńCassidy, zapraszam :)
UsuńJeju Cammie !
OdpowiedzUsuńIle minęło ???!! jak ten czas leci .. matko kochana ! Toz zaraz napiszesz , ze Zuzek do przedszkola rusza ...
I kto to pisze? ...sama nie wiem kiedy moja tak wyrosła ? :(
Mami, stara prawda, cudze dzieci rosną najszybciej ;)))
Usuńto prawda :D
Usuńi ja z checia poczytam :)
OdpowiedzUsuńIlovemakeup, super! Zaglądaj :)
UsuńAle Ty się Kobieto, pięknie wypowiadasz! :)) Co tu wrzucisz-poczytamy! Z wielką przyjemnością :)) Temat fajny, póki co nie mój, ale mam nadzieję, że kiedyś ;) pozdr
OdpowiedzUsuńEvelvas, dziękuję :) Kultura słowa jest dla mnie bardzo ważna :)
UsuńMimo, iż ciąży nie planuję z racji młodego wieku, ten post jest dla mnie bardzo ciekawy i czekam na kolejne, poczytałabym nawet o samym porodzie, jeśli to nie jest dla Ciebie problem :)
OdpowiedzUsuńAve, żaden problem :) Spróbuję to jakoś ubrać w słowa. Zdjęć nie będzie ;)))
UsuńDziękuję, co do zdjęć to oczywiście rozumiem ;))
UsuńJak to nie? ;))))))
UsuńNawet gdyby takie zdjęcia istniały, nie chciałabyś ich oglądać :DDD
UsuńCammie genialny post :) niecierpliwie czekam na kolejne :))
OdpowiedzUsuńto już trzy miesiące! ależ ten czas galopuje!
Renia, zamierzam wrzucać kolejne co jakiś czas. Nie non stop, bo bym was chyba zanudziła. Jutro paznokcie dla odmiany :DDD
UsuńU nas zaraz za 2 dni stukną 2 miesiące :)
OdpowiedzUsuńGratuluję córci :* :)
Blossom, dziękuję :* I wzajemnie, choć nie wiem, czy masz córkę, czy syna :)
Usuńsynka :)
UsuńJa z tych "nie planujących potomstwa", ale nigdy nic nie wiadomo, jak mnie ciąża dopadnie, dobrze będzie wiedzieć co i jak :P
OdpowiedzUsuńJako, że dar do pisania masz wybitny, to wszystko co piszesz czyta się lekko i z przyjemnością - będę wyczekiwać dalszych części!
Wszystkiego dobrego dla Ciebie i Malutkiej :*
Innooka, dziękuję za dobre słowo :* Nawet nie wiesz, jak cieszą mnie takie komplementy :)))
UsuńCammie, pisz o wszystkim! Nawet o fizjologii, jeśli nie jest to dla Ciebie krępujące. Chętnie przeczytam o wszystkim, choć w najbliższym czasie dziecka się nie spodziewam, ale dobrze poczytać na zapas ;)
OdpowiedzUsuńTaka metoda na zajście w ciążę jest chyba najlepsza ;) Po co odbierać sobie całą przyjemność ze zbliżenia, jeśli ma się tylko i wyłącznie ciśnienie na jeden "cel". A tak, to wiemy, że chcemy i ucieszymy się, kiedy przyjdzie na to właściwa pora :) Trudno to uznać za nieplanowaną ciążę, skoro była jak najbardziej chciana i wyczekiwana, tylko nie planowana co do dnia :P Oby zdrowie pozwoliło nam "zaplanować" nasze dzieci w ten sam sposób, kiedy przyjdzie na to czas :)
Karotka, napiszę to w taki sposób, żebym nie musiała być skrępowana :)))
UsuńCammie, raz jeszcze gratuluję i stwierdzam, że wybrałaś piękne imię dla Córy :)! Niech Malutka rośnie zdrowo i daje się wysypiać rodzicom ;))
OdpowiedzUsuńJa co prawda ciąży nie planuję przez najbliższych 5-7lat, ale wspomniany przez Ciebie suplement z kwasem foliowym łykam :D jako, że mam fatalne braki witamin w organiźmie :) Tak czy siak- gdy tak czytam o opiece lekarskiej i możliwościach, jakie przyszłe mamy mają w Polsce stwierdzam, że jeśli kiedykolwiek będę chciała mieć dziecko, to nie będę go wyczekiwać tu w UK, tylko pojadę do domu.. bo tutaj służba medyczna kuleje i dziewczyny są pod znacznie mniejszą opieką lekarską. A że sama nie mogę się pochwalić dobrym zdrowiem, to koniecznie będę potrzebowała specjalistów :)
Chętnie jeszcze poczytam o Twoich spostrzeżeniach dot. tego tematu ;) BuziakI!
Aliss, dziękuję w imieniu Zuzi :) Z biegiem czasu imię coraz bardziej mi się podoba, bo ma wiele wariantów, a i na improwizację podatne :)))
UsuńCo do opieki w UK, to niestety też sporo złego słyszałam. Nie chcę cię straszyć, ale nawet w bliskiej rodzinie mam smutny przypadek :/
Czekam na więcej bo jest to dla mnie temat na czasie:) tym bardziej, że planuję przejść przez cały proces w UK. Wiem, że wiele osób ma odmienne zdanie na temat służy zdrowia ale jak nie zetknęłam się ze złym podejściem. Oby... ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego :*
Hexx, życzę rychłej realizacji planów :***
UsuńA ja tu jestem nowa i bardzo się cieszę, że trafiłam akurat na taki post, bo zostało mi tylko 7 tygodni do końca. Z miłą chęcią przeczytam więcej, a szczególnie o cc.
OdpowiedzUsuńTak w ogóle to bardzo fajny blog :)
Box, witaj, zostań na dłużej :)
UsuńGratuluję!
Ciąży na razie nie planuje ale chętnie poczytam o Wszystkim, a o porodzie szczególnie ;) wiadomo każdy przechodzi to inaczej więc im więcej wiadomości człowiek przyswoi tym lepiej później przynajmniej dla mnie :) Ja już słyszałam opinie że jednych tak bolało i że to straszna męka że już dzieci w życiu nie urodzą, a inne znowu mówią że ich nic nie bolało i że gładko poszło, hmmm obym ja kiedyś mówiła tak samo :)
OdpowiedzUsuńKsenka, ja nie rodziłam sn, miałam cc, także doświadczenia zupełnie inne :)
UsuńO cc też chętnie poczytam kto wie może i mnie to spotka ;)
UsuńNigdy nie wiadomo.
UsuńJa póki co niestety nie mam widoków na maleństwo, ale może kiedyś będzie mi jeszcze dane doświadczyć macierzyństwa :) Pozdrawiam serdecznie i niech się córcia zdrowo chowa :)
OdpowiedzUsuńKatalina, życzę ci tego :*
UsuńAle ten czas leci...już 3 miesiące!:)
OdpowiedzUsuńChętnie poczytam kolejne posty, mimo że ciąży na razie nie planuję:)
April, leci, leci, nie wiadomo kiedy :DDD
UsuńOpisać. Kobiety często czują potrzebę oszukiwania same siebie, że poród to mistyczne, wzniosłe przeżycie, ze ból nie ma znaczenia, że jest pięknie. Większej bzdury nie czytałam. I nie znaczy to, że nie jest pięknym darem dziecko, które się rodzi. Ale poród to właśnie fizjologia. Brutalna dość. :/
OdpowiedzUsuńSzczęśliwej trzymiesięcznicy dla Was. Pamiętam, jak w tym okresie wszystko cieszy: każdy uśmiech, każde wyciągnięcie rączek. :)
Sabb, najbardziej śmiać mi się chce, jak czytam o porodach orgazmicznych :DDD
UsuńO kurka! Tego jeszcze nie widziałam! zaiste, też pewnie parsknęłabym śmiechem. :)
UsuńSerio! Poczytaj sobie choćby tutaj:
Usuńhttp://www.edziecko.pl/ciaza_i_porod/1,79332,6038436,Orgazm_w_trakcie_porodu.html
Ja mieszkam w UK i jestem w szostym miesiacu wlasnie :) co do opieki - macie racje, zadnego spotkania z ginekologiem, tylko z polozna i to bardzo rzadko, usg robia tylko 2 razy :(
OdpowiedzUsuńJak narazie wszystko jest w porzadku, ale przekroczylam juz 30-tke i wiele mnie martwi, a jest to moja pierwsza ciaza, dlatego "pochlone" kazdy post, ktory napiszesz :)
koncem roku ma przyjsc na swiat nasz kochany synek :)))
Elka, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Ja też jestem po trzydziestce i to moje pierwsze dziecko. Owszem, miałam problemy, ale takie, które mogły się przydarzyć każdej, niezależnie od wieku.
UsuńJa właśnie jestem z Mężem na etapie "niech się dzieje wola nieba" :) I już coraz bardziej nie możemy się doczekać!!! Poproszę o więcej postów tego typu :)
OdpowiedzUsuńChwila, w takim razie powodzenia!
UsuńKama, z przyjemnością poczytam, o wszystkim! Tak, jak zawsze zresztą :) :*
OdpowiedzUsuńZuzia to świetne imię, bardzo mi się podoba. A w dodatku imieniny mamy razem ;)
FF, Zuzanny jest kilka raz w roku, jeszcze się nie zdecydowaliśmy, kiedy Zuzia będzie obchodzić :)
UsuńAle ja jestem gapa :(
OdpowiedzUsuńSpóźnione życzenia cudownego rodzicielstwa dla Was :***
Aga, dziękujemy! :*
Usuń