sobota, 31 marca 2012
Nieznane lądy :)))
piątek, 30 marca 2012
Zacieram ręce :)))
czwartek, 29 marca 2012
Jak milion dolarów :)))
środa, 28 marca 2012
Stawiam na trwałość!
- przedłuża trwałość makijażu i zapobiega zbieraniu się cieni w załamaniach powiek;
- kremowa konsystencja łatwo rozprowadza się po powiece;
- wzbogacona o aktywne składniki odżywcze i naturalne oleje;
- kompleks witamin A, E i F przyspiesza odnowę komórek naskórka, przeciwdziała starzeniu, wygładza skórę oraz tworzy warstwę ochronną;
- naturalny olej z krokosza barwierskiego.
Nowy, funkcjonalny słoiczek:
- elegancki wygląd;
- ma szeroką szyjkę, dzięki któremu łatwo wydobyć bazę;
- umożliwia swobodną aplikację.
wtorek, 27 marca 2012
Faworytka :)))
Skoro już jesteśmy przy maseczkach [vide: mój wczorajszy wpis KLIK], pozwólcie, że przedstawię moją absolutną faworytkę w tej kategorii, maskę z serii Planet SPA z minerałami z Morza Martwego z Avonu. Myślcie sobie, co chcecie, na Avonie psy wieszajcie, ale na temat tego produktu złego słowa powiedzieć nie dam!
poniedziałek, 26 marca 2012
Po prostu :)))
Jak wiecie, markę Phenome [KLIK] odkryłam całkiem niedawno dzięki Magazynowi Drogeria. Z miejsca podbiła moje serce. Każdy produkt z jej asortymentu, po jaki sięgam, okazuje się hitem. Nie inaczej było z Blossom Therapeutic Mask, łagodząco - kojącą maską z płatkami róż :)))

Łagodząco - kojąca maska do twarzy z płatkami róż
Niezwykła formuła preparatu w postaci lekkiej, żelowej maseczki z płatkami róż, niezastąpiona w pielęgnacji skóry wrażliwej, naczynkowej, skłonnej do podrażnień. Opracowana na bazie ekologicznych wód roślinnych oraz specjalnie wyselekcjonowanych organicznych i naturalnych ekstraktów przynosi natychmiastową ulgę podrażnionej skórze. Koi i odpręża naskórek, wycisza stany zapalne, zaczerwienienia i podrażnienia. Uszczelnia ściany naczyń krwionośnych, zapobiegając ich rozszerzaniu. Skóra odzyskuje naturalny blask, świeżość i witalność, jest optymalnie nawilżona i wygładzona.
Przyznaję, że obawiałam się nieco tej maski, bo jak wielokrotnie już wspominałam, moja cera jest nadwrażliwa na różę w składzie. Bywa, że objawia się to nieprzyjemnym zaczerwienieniem. Na szczęście dla mnie w tym wypadku nic takiego nie ma miejsca, a ja mogę cieszyć się efektami tego świetnego produktu.


W oczy jak zwykle w przypadku Phenome rzuca się ascetyczne opakowanie - zwykły szary karton kryjący prosty w formie szklany słoik. Ta skromna, ale i elegancka przy tym stylistyka wyróżnia markę i stanowi nawiązanie do jej proekologicznej misji. Mnie osobiście bardzo przypadła do gustu. Jakość broni się sama, nie potrzebuje stroić się w krzykliwe piórka.
Po otwarciu słoika uderza zapach. Piękny! Esencjonalny, jak utarte płatki róż. Utrzymujący się na twarzy, dzięki czemu nakładanie tej maski to prawdziwa przyjemność.
Aplikacja nie sprawia kłopotu, choć dla przyzwyczajonych do masek w tubkach początkowo może być wyzwaniem, bo sięgnąć trzeba wprost do słoika. W sumie można by się zastanawiać nad higienicznością takiego rozwiązania, posiłkować się jakimiś szpatułkami, łyżeczkami ... Ja w każdym razie wydobywam tę maskę jak krem, po prostu palcami. Konsystencję ma co prawda dość luźną, ale nie stanowi to większej przeszkody. Wręcz przeciwnie, pozwala to nakładać maskę bardzo oszczędnie, z korzyścią dla jej wydajności, która zresztą sama w sobie jest fenomenalna. Stosuję ją od kilku tygodni i praktycznie nie widzę ubytku! Nie jest to bez znaczenia, bo cena niestety może powalić - za 125 ml zapłacić trzeba ... 145 zł. Szczerze mówiąc wolałabym, że Blossom Therapeutic Mask dostępna była też w dużo mniejszej pojemności, w adekwatnie niższej cenie. Teraz to po prostu duży wydatek. A chciałoby się, żeby efekty tej maski dostępne były dla każdego :))) Bo skuteczności nie można jej odmówić, obietnice producenta są w pełni spełnione. Maska działa jak kojący kompres, eliminator podrażnień, po kilkuminutowym zabiegu skóra jest wygładzona, odprężona i nawilżona. Bardzo, bardzo się z nią polubiłam.
Nie mogę przejść do porządku dziennego nad ceną, bo jest obiektywnie wysoka. To mój podstawowy zarzut. Rozumiem oczywiście, że za jakość trzeba płacić, ale naprawdę świetnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie do oferty mniejszej, a tym samym tańszej pojemności, zwłaszcza że maska jest niezwykle wydajna. Domyślam się też, że niektórym może przeszkadzać forma opakowania. Ale nie sposób pominąć korzyści, jakie maska daje skórze. Największą wartością Blossom Therapeutic Mask jest bowiem skuteczność. Po prostu :)))
niedziela, 25 marca 2012
Confiteo :)))




sobota, 24 marca 2012
Leci do śmieci!


piątek, 23 marca 2012
Gratka dla łasuchów :)))

Po raz pierwszy miałam do czynienia z balsamem TBS, wcześniej znałam tylko znacznie treściwsze masła. Miła odmiana, tym bardziej, że zima ze wszystkimi swoimi "urokami" to już tylko wspomnienie i moja skóra nie domaga się aż tak intensywnej pielęgnacji. Także lekkie, aczkolwiek dobrze nawilżające mleczko (250 ml, 39 zł) spisało się na medal. Jego wydajność okazała się przeciętna (3 - 4 tygodnie codziennego stosowania), ale trzeba zaznaczyć, że wygodne opakowanie z pompką bardzo ułatwiało aplikację. Choć niestety przyszedł czas, że pompka odmówiła współpracy, resztki balsamu z dna musiałam wydobywać tradycyjnie, z różnymi efektami ... Minus!
Peeling (200 ml, 59 zł) zachwycił mnie przede wszystkim zapachem, o czym już zresztą wspominałam. Cukrowa, nieco tłusta formuła przypadła mi do gustu nieco mniej. Do właściwości ścierających nie mam zastrzeżeń, drobiny cukru są wyczuwalne i dość mocne, jednak natłuszczenie ciała po aplikacji trochę mnie denerwuje (choć z drugiej strony można odpuścić sobie balsamowanie). Co do wydajności, to wiadomo, takiego produktu nie używa się na co dzień, ale i tak oceniam ją wysoko. Już niewielka ilość scrubu pozwala wygładzić ciało. Żeby jeszcze wanna się tak nie brudziła! ;)))
Chocomania, pomijając właściwości pielęgnacyjne serii, to gratka dla łasuchów. Kto ma ochotę na deser? :)))
czwartek, 22 marca 2012
Bez śladu :)))

Cechy / składniki:
- Cyclotetrasiloxane - silikon, który skutecznie usuwa wodoodporny makijaż bez pozostawiania tłustej warstwy;
- Poloxamer 184. - łagodny emulgator, który skutecznie usuwa makijaż nie-wodoodporny;
- testowany oftalmologicznie;
- górna warstwa usuwa makijaż wodoodporny, a dolna nie-wodoodporny.
- bezpieczny dla osób o wrażliwych oczach i noszących szkła kontaktowe;
- łagodnie usuwa każdy rodzaj makijażu, w tym wodoodporny;
- nie pozostawia tłustej warstwy na skórze.
- jako wstępny etap demakijażu, przed mleczkiem oczyszczającym, bez pocierania;
- dobrze wstrząśnij przed użyciem, dzięki wymieszaniu warstw płyn jest skuteczny;
- zwilż wacik, dotknij powieki i delikatnie usuń resztki makijażu ruchami w dół;
- powtórz, jeśli potrzeba, a następnie użyj mleczka oczyszczającego.
Kiedy po raz pierwszy wzięłam buteleczkę tego płynu do ręki (swoją drogą bardzo elegancką), zaskoczyła mnie jej pojemność. Zaledwie 110 ml, co w zestawieniu z ceną (70 zł) wydało mi się ilością śmiesznie małą. Ale teraz, po kilku tygodniach, chylę czoła, nigdy nie miałam preparatu tak wydajnego. Cena nadal wydaje mi się wysoka jak na produkt do demakijażu, ale sprawiedliwość muszę oddać - zawartość tej niewielkiej butelki wystarczyła na niemal dwa miesiące! Płynu zaczęłam używać pod koniec stycznia, przedwczoraj wydobyłam z niej ostatnie krople. Dodam, że maluję się codziennie.
Wydaje mi się, że spora w tym zasługa dozownika. Ujście butelki jest niezwykle wąskie, co pozwala na bardzo precyzyjną aplikację płynu na wacik kosmetyczny. Nic się nie ulewa, nic się nie marnuje, a już niewielka ilość pozwala na dokładny demakijaż oczu. Zauważyłam co prawda, że Oil-free Eye Makeup Remover lepiej radzi sobie z maskarami niewodoodpornymi, ale i wodoodporne spokojnie mu ulegają, potrzeba po prostu więcej cierpliwości.
Bardzo polubiłam się z formulą tego płynu. Przede wszystkim jest niedrażniąca. Oczy po demakijażu nie zachodzą mgłą, nie łzawią, nie szczypią. Myślę, że to dobra propozycja dla "wrażliwców". Podoba mi się też, że nie natłuszcza skóry. Można uznać, że obietnice producenta rzeczywiście zostają spełnione.
Reasumując, świetny produkt, ale niestety drogi w swojej kategorii, wiem, że dla niektórych cena może okazać się zaporowa. No ale makijaż usuwa koncertowo. Bez śladu :)))
środa, 21 marca 2012
Udanych zakupów!

wtorek, 20 marca 2012
Gwarancji nie dam :)))

Doskonały kosmetyk do codziennej pielęgnacji skóry, zwłaszcza skóry wrażliwej z problemami (trądzik pospolity, trądzik różowaty, atopowe zapalenie skóry, łojotokowe zapalenie skóry, nadmierne złuszczanie skóry, nadwrażliwość na różne czynniki).
Nie wiem, czy Dermogal działa. Nie wiem i nie chcę się dowiedzieć. Jego zapach mnie odrzuca! Zdołałam zaaplikować zawartość jednej rybki, wytrzymałam kilka minut, po których marzyłam już tylko o tym, żeby jak najszybciej umyć twarz i przestać czuć wokół siebie ten smrodek, od którego robiło mi się słabo ... Także przykro mi, ale recenzji nie będzie. Nie jestem w stanie tego stosować.
Wrażliwość na zapachy to oczywiście kwestia indywidualna. Wiem, że Dermogal ma wiele zagorzałych fanek, którym doskonale służy. Absolutnie nie podważam więc jego skuteczności, po prostu ostrzegam, że trzeba być przygotowanym na "doznania" ;))) Możliwe, że akurat Wam zapach olejku zupełnie by nie przeszkadzał. Ale gwarancji nie dam :)))
która w komentarzu pod tym postem
wykaże się aktem odwagi
i wyrazi chęć sprawdzenia swojej odporności na zapach ;))),
podaruję widoczny na zdjęciu
blister rybek uszczuplony o jedną sztukę.
poniedziałek, 19 marca 2012
Nerwy do konserwy :)))

Woda termalna Iwostin
Właściwości:
- Ma wyjątkowe właściwości kojące.
- Łagodzi świąd i wszelkiego rodzaju podrażnienia skóry.
- Dzięki zawartości krzemionki zwiększa elastyczność i odporność naskórka.
- Dzięki zawartości jonów wapnia i kwasu metaborowego ma delikatne działanie ściągające i przeciwzapalne.
- Likwiduje skutki działania twardej wody.
- Ma najmniejszą twardość wśród wód termalnych dostępnych na rynku (8,4 N).
- Uzupełnia codzienną toaletę szczególnie delikatnej i wrażliwej skóry.
- Odświeża po przebudzeniu, podczas podróży i po wysiłku fizycznym.
- Zalecana do pielęgnacji skóry ze skłonnością do uczuleń (np. osobom, które nie mogą stosować wody z kranu).
Woda termalna La Roche - Posay
Unikalna kombinacja minerałów i pierwiastków śladowych, takich jak selen, nadaje wodzie termalnej z La Roche-Posay udowodnione naukowo kojące, łagodzące i przeciwrodnikowe właściwości. Rygorystyczna formuła, aby zminimalizować ryzyko podrażnień. Preparat odpowiedni dla dorosłych i dzieci.
Wskazania:
Wrażliwa i/lub podrażniona przez czynniki zewnętrzne skóra (słońce, zabiegi dermatologiczne itp.).

piątek, 16 marca 2012
Chciałoby się :)))

Mariusz Szczygieł, reporter "Gazety Wyborczej", czechofil, autor dwóch bestsellerów "Gottland" i "Zrób sobie raj" zadebiutował jako felietonista.
Przez 17 tygodni realizował projekt literacko-dziennikarski: do 17 książek z serii "Literatura czeska" i ich filmowych adaptacji, wydawanych przez Wydawnictwo Agora, tworzył felietony, inspirowane tymi dziełami. Jak sam stwierdza:
"Z książek zapamiętuję tylko pojedyncze zdania i potem zaczynają one żyć w mojej głowie własnym życiem".
Felietony te są więc tylko improwizacją na temat danej książki, swoistym jam session, gdzie pojawiają się czasem zupełnie nieoczekiwane motywy: niepochowane urny, walka męża Heleny Vondraczkovej o godność żony, kochanka prezydenta Havla, najsławniejsze czeskie napisy klozetowe, produkcja sztucznego Boga czy rola hemoroidów w kulturze literackiej.
"Láska nebeská" zawiera nie tylko pełny zestaw felietonów, które czytelnicy sobotniego Magazynu Świątecznego "Gazety Wyborczej", gdzie się ukazywały, przyjęli z wielkim entuzjazmem, ale także materiały dodatkowe: szkice o wybitnych Czechach, takich jak sławny Świrus - Ivan Martin Jirous, legenda czeskiego undergroundu czy opowieść o Leonardzie Da Vinci znad Wełtawy - Jarze Cimrmanie. Autor przyznaje się wreszcie, dlaczego naprawdę nie zrobił wywiadu z siostrzenicą Franza Kafki.
"Láska nebeská" – z czeskiego, w dosłownym tłumaczeniu znaczy „miłość niebiańska”, ale ponieważ nie musi mieć nic wspólnego z Bogiem, autor woli tłumaczenie „miłość nie z tej ziemi”. Jest to związek dwóch słów, które dzięki swojemu brzmieniu i skojarzeniom mogą wprowadzić Polaka w dobry nastrój, nawet gdy nie wie, że chodzi o miłość. "Zresztą mam czasem wrażenie - pisze Mariusz Szczygieł - że po to właśnie zostali wymyśleni Czesi. Żeby wprowadzać Polaków w dobry nastrój".
Książkę ilustrują zdjęcia ulubionego czeskiego fotografa autora - Frantiszka Dostala. Jest to pierwsza polska publikacja tego artysty, zwanego fotografem absurdu.
Moje pierwsze wrażenie? "Taka mała książeczka?", pomyślałam. Fakt, gabaryty niewielkie, ale ta treść! Szczygieł jak zwykle jest niezawodny i trzyma poziom. Jest subtelnie, z lekka humorystycznie, anegdotycznie, mało "sedna", dużo "wokół", co pozostawia czytelnika ze sporą przestrzenią do refleksji. No i zdjęcia! Książka została zilustrowana fotografiami Frantsika Dostala. Genialnymi fotografiami!




czwartek, 15 marca 2012
Czary Mary :)))

Lash Love. Podkreśla. Chroni. Znacznie pogrubia rzęsy bez efektu ciężkości.
Innowacyjna, elastyczna szczoteczka dociera nawet do najmniejszych rzęs. Rzęsy, wydają się grubsze, bardziej gęste i podkręcone. Innowacyjny kompleks składników Panthenol-Pro™ i witaminę E, nawilżają i wzmacniają rzęsy. Chroni rzęsy przed nadmierną łamliwością.
Po 7 dniach stosowania Tuszu do Rzęs Lash LoveTM większość kobiet biorących udział w niezależnym badaniu konsumenckim powiedziało, że tusz utrzymuje się na rzęsach przez co najmniej 10 godzin! A 3 na 4 kobiety potwierdziły, że nie skleja rzęs! Testy wykazały także, że formuła nie rozmazuje się nawet po wytężonym wysiłku fizycznym. A oto pozostałe opinie o tuszu:
- 90% kobiet powiedziało, że utrzymuje się przez cały dzień bez kruszenia się i rozmazywania;
- 90% kobiet potwierdziło, że podkreśla rzęsy w naturalny sposób, bez efektu ciężkości;
- 89% kobiet zauważyło, że rzęsy zostały podkręcone;
- 85% kobiet stwierdziło, że rzęsy zostały rozdzielone i wydawały się bardziej gęste.

Szczoteczka, którą pokochasz.
Dociera do nawet najmniejszych, trudno dostępnych rzęs. Rozdziela rzęsy. Zapewnia aplikację właściwej ilości tuszu. Zapobiega sklejaniu się rzęs.

środa, 14 marca 2012
Pole minowe ;)))

wtorek, 13 marca 2012
Porozmawiajmy :)

poniedziałek, 12 marca 2012
Zamknięcie sezonu :)))


Krem w sumie przypadł mi do gustu. Jest wydajny, dobrze się wchłania, nie lepi się i skutecznie chroni przed ostrym słońcem w górach. Używam go jako kremu do wysuszonej skóry twarzy, bo mój balsam po goleniu nie radzi sobie, choć w kraju sprawuje się świetnie. Gdybym miał go kupić, nie wahałbym się.
Tak oto tymi dwiema gościnnymi recenzjami żegnam zimę!
Sezon uważam za zamknięty :)))