Wracamy do tematu włosów. Jeśli ciekawi Was, co mam do powiedzenia na temat odżywki do włosów farbowanych Essensity od Schwartzkopf Professional, zapraszam do lektury :)))
Odżywkę tę otrzymałam wieki temu od Magazynu Drogeria. I jak zazwyczaj byłam zadowolona z produktów, które mi podsyłali, tak tym razem niestety biję się z myślami, co napisać. Pewnie dlatego też tak długo nie mogłam się za tę recenzję zabrać. Bo z jednej strony doceniam świetny skład i organiczne zacięcie producenta, ale z drugiej dostrzegam wady, obok których nie umiem przejść obojętnie. Ale po kolei.
ESSENSITY to unikalna marka i pionierskie kosmetyki do koloryzacji, pielęgnacji i stylizacji włosów, oferujące wspaniałe rezultaty – prosto z natury. Co to znaczy? Koloryzacja ESSENSITY to 100% działania przy zupełnym braku amoniaku, sztucznych zapachów, silikonów, olejów parafinowych czy mineralnych, parabenów, pochodnych formaldehydu, sztucznych barwników czy pochodnych glikoli polietynelowych (PEG). Ponadto formuły zawierają w pełni organiczne wyciągi.
Przede wszystkim ESSENSITY to gwarancja niezawodności działania czerpanej z natury. To także model 360° profesjonalnej pielęgnacji włosa - pozbawionej amoniaku koloryzacji, dogłębnej pielęgnacji i niezawodnej stylizacji, czerpiącej z natury i opartej na formułach gwarantujących wyśmienite rezultaty.
Produkty do pielęgnacji marki ESSENSITY w 100% zaspokoją potrzeby pielęgnacyjne włosów. Dzięki unikalnym produktom, dostosowanym do potrzeb włosów farbowanych, zniszczonych, suchych i szorstkich, czy normalnych i delikatnych, włosy będą wygładzone i miękkie, naturalnie błyszczące i wyjątkowo lekkie.
Wszystkie produkty ESSENSITY są wolne od sztucznych barwników, silikonów, olejów parafinowych i mineralnych, parabenów, pochodnych PEG czy sztucznych barwników. Każdy produkt zawiera najczystsze wyciągi roślinne np. z jagód goji, jagód acai czy kory jesionu.
Dziewczyny, wybaczcie ... Ja wiem, że powinnam się tą odżywką zachwycać. Ma świetny skład, ładne i pomysłowe opakowanie (korek z mechanizmem działającym na zasadzie dźwigni, pozwalającym na otwieranie / zamykanie jednym palcem, a tym samym ułatwiającym aplikację), lekką, nieobciążającą włosów konsystencję, ale mimo tych wszystkich zalet jednego wybaczyć jej nie mogę. Zapachu! Zapach rozwala mnie na łopatki, za każdym razem ... Jak babcię kocham, ta odżywka pachnie jak syrop wykrztuśny Guajazyl! Fuj! Jest to dla mnie taki dyskomfort, że choćby robiła z moimi włosami nie wiadomo jakie cuda, nie przełamię się. Zużyłam pół opakowania i pasuję.
Przyznać jej jednak trzeba, że włosy chroniła. Stosowałam ją tuż po farbowaniu i kolor się nie wypłukiwał (L'Oreal Sublime Mousse 40 Dark Brown), także skuteczność ma całkiem przyzwoitą.
Nie mam pojęcia, jak z dostępnością tej serii, nigdy się na nią nie natknęłam. Zgodnie z informacją prasową można ją znaleźć w salonach Schwartzkopf, ale osobiście nie znam żadnego. Wydaje mi się jednak, że można poszukać po prostu w sklepach i hurtowniach fryzjerskich. Warto się rozejrzeć, bo z tego, co się zorientowałam, ceny potrafią się znacznie wahać. Na przykładzie mojej odżywki widzę, że jest to rozbieżność od około 30 do nawet 50 złotych za 200 ml.
Normalnie najdroższy syrop świata! Ja osobiście chyba bym się załamała, gdybym zapłaciła 50 złotych za butelkę Guajazylu :DDD Ale jeśli Wam ten nietypowy zapach nie przeszkadza, a cenicie sobie przyjazne włosom składy, to przy okazji możecie sobie tę odżywkę wypróbować. Albo też inną z serii, regenerującą, nawilżającą lub zwiększającą objętość. Zastrzegam jednak, że nie wiem, jak pachną! Cała apteka możliwości ;)))
Zdarzyło się Wam, że to właśnie zapach zadecydował o antypatii do jakiegoś produktu mimo całego szeregu jego zalet? Piszcie!
Przyznać jej jednak trzeba, że włosy chroniła. Stosowałam ją tuż po farbowaniu i kolor się nie wypłukiwał (L'Oreal Sublime Mousse 40 Dark Brown), także skuteczność ma całkiem przyzwoitą.
Nie mam pojęcia, jak z dostępnością tej serii, nigdy się na nią nie natknęłam. Zgodnie z informacją prasową można ją znaleźć w salonach Schwartzkopf, ale osobiście nie znam żadnego. Wydaje mi się jednak, że można poszukać po prostu w sklepach i hurtowniach fryzjerskich. Warto się rozejrzeć, bo z tego, co się zorientowałam, ceny potrafią się znacznie wahać. Na przykładzie mojej odżywki widzę, że jest to rozbieżność od około 30 do nawet 50 złotych za 200 ml.
Normalnie najdroższy syrop świata! Ja osobiście chyba bym się załamała, gdybym zapłaciła 50 złotych za butelkę Guajazylu :DDD Ale jeśli Wam ten nietypowy zapach nie przeszkadza, a cenicie sobie przyjazne włosom składy, to przy okazji możecie sobie tę odżywkę wypróbować. Albo też inną z serii, regenerującą, nawilżającą lub zwiększającą objętość. Zastrzegam jednak, że nie wiem, jak pachną! Cała apteka możliwości ;)))
Zdarzyło się Wam, że to właśnie zapach zadecydował o antypatii do jakiegoś produktu mimo całego szeregu jego zalet? Piszcie!
dl mnie nawet 50zł, jak na odżywkę, to sporo ;) ale teraz to ja na siłę chce wypłukać kolor i dać odpocząć kudłom ;)
OdpowiedzUsuńWdowa (za każdym razem rozwala mnie twój nick :DDD), a co to za kolor, że chcesz się go pozbyć?
Usuń50 zeta za Guajazyl przesada wielka ;D
OdpowiedzUsuńAngel, też tak myślę :DDD
UsuńNo ba! Zapach często decyduje u mnie o wyborze kosmetyku. Większość zakupów muszę obwąchać, zanim podejmę ostateczną decyzję. Ale ja nie jestem do końca normalna. :)
OdpowiedzUsuńSabb, po tobie naprawdę nie spodziewałam się innej odpowiedzi :DDD
UsuńJa nawet nie wiem, jak ten syrop pachnie, ale mam wrażenie, że nie chcę się dowiedzieć!
OdpowiedzUsuńFreniu, jakbyś jednak się zdecydowała, to wiesz, ciągle mam jeszcze pół opakowania :DDD
Usuńa co tam! w końcu wiesz, że ja lubię lekarstwa ;)
UsuńCzasami tak jest... Niektóre kosmetyki są bardzo skuteczne, ale zapach po prostu odrzuca...
OdpowiedzUsuńBella, ale żeby syropem wykrztuśnym zajeżdżało? ...
UsuńCzyli pachnie ziołowo?Jaki zapach ma ten syrop?:)
OdpowiedzUsuńMouluco, o rany, nie wiem, jak to wytłumaczyć! No charakterystycznie pachnie, jak Guajazyl :DDD
UsuńZapach jest dla mnie baaardzo ważny w kosmetykach, uważam że np. leki mają prawo być okropne w smaku i śmierdzące ale mają leczyć, a kosmetyki - to musi być przyjemność z użytkowania:) Dla mnie takim rozczarowaniem był olejek pod prysznic Isany, całkiem fajny kosmetyk gdyby nie to że śmierdział tranem... A tak swoją drogą Cammie pokazałabyś nam swoje włosy? Pozdrawiam, Ola:)
OdpowiedzUsuńOla, dawno temu pokazywałam je w jakimś poście, ale chyba masz rację, pora zrobić aktualizację, zwłaszcza że po ciąży nieco ścięłam :)
Usuńhttp://no-to-pieknie.blogspot.com/2010/11/made-in-poland.html
Gdyby nie ten zapach i dostępność może bym się przełamała, bo cenie sobie również zapach :)
OdpowiedzUsuńMarta, w sklepach internetowych dostępność jest dość dobra. Tylko na cenę trzeba uważać, bo bardzo się waha.
UsuńHm.. Kurczę musiałabym wąchnąć, bo tego syropu akurat nie łykałam, więc może nie byłoby źle. :)
OdpowiedzUsuńA tą serię widzę po raz pierwszy.
Skonfundowana, bardzo możliwe, w końcu nie każdy musi tak reagować na ten zapach.
UsuńGuajazyl... Cammie, ompletnie odebrało mi apetyt, a tu małż kolację szykuje... :D
OdpowiedzUsuń*kompletnie
UsuńMam nadzieję, że mimo wszystko zjesz ze smakiem :DDD
UsuńNo nie wiem, w brzuchu burczy, ale...
UsuńNie marudź! Smacznego! :DDD
UsuńZjadłam, ale zapach i posmak guajazylu będzie mnie chyba przez najbliższe dni prześladował... :D
UsuńPrzepraszam :PPP
UsuńI jeszcze taka cen! Jestem na nie!
OdpowiedzUsuńConfessions, cóż, najtańsza nie jest.
UsuńMoże jestem dziwna, ale nie mam pojęcia, jak pachnie syrop Guajazyl (czy jak mu tam...). Więc chętnie przetestowałabym odżywkę z tej serii (niekoniecznie do włosów farbowanych, bo moich kłaczków jeszcze nigdy nie farbowałam)- podeszłabym do niej bez guajazylowych uprzedzeń :D
OdpowiedzUsuńKasia, widać, że trochę młodsza ode mnie jesteś ;))) Kiedy byłam dzieckiem (w latach 80-tych), Guajazyl to była podstawa przy bólu gardła. I chlorchinaldin, który też stracił obecnie na popularności :DDD
UsuńCammie my chyba w podobnym wieku jesteśmy, a też nie wiem, o czym mowa :P Pewnie moja mamuśka innych specyfików używała ;)
UsuńZa to chlorchinaldin pamiętam doskonale :P
Ja lada moment kończę 33 lata :)))
UsuńJa Chlorochinaldin znam doskonale! :D Guajazylu nigdy na oczy nie widziałam :( Kiedy byłam dzieckiem i chorowałam, mama katowała mnie Azariną- do dziś mam traumę na sam dźwięk tego słowa. Problemem było to, że ja nigdy nie mogłam połykać jakiś dużych tabletek, dlatego mama rozpuszczała mi Azarinę w łyżce wody. Połknięcie takiej mieszanki gwałciło moje odczucia estetyczne (wyglądało to jak rozmoczona kupa... A poza tym smak, jaki pozostawiało w ustach... uuuuu, nawet nie chcę sobie tego przypominać, masakra!
UsuńWięc (tak, wiem, nie zaczyna się zdania od więc xD) gdyby istniał kosmetyk o zapachu Azariny, na pewno uciekałabym od niego jak najdalej. Dlatego też rozumiem, że skoro nie lubiłaś Guajazylu, to kosmetyk o takim zapachu też siłą rzeczy do gustu nie przypada ;)
Azarina? Nie znam :DDD I chyba nie żałuję :DDD
UsuńAle pamiętam obrzydliwe tabletki czosnkowe na odporność :PPP
Syrop wykrztuśny nie jest zły ale nie na włosy. Rozumiem Cię ;)
OdpowiedzUsuńA poważnie, to ja też zwracam dużą uwagę na zapach i nie jestem w stanie używac czegoś co obrzydliwie pachnie nawet gdyby to był kosmetyk czyniący cuda.
Krzykla, ostatnio takie przeprawy miałam z olejem tamanu. Nie mogłam się przemóc, przyprawą do zup mi zalatywało :DDD
Usuńa ja chyba jestem z innego świata, bo nie mam pojęcia jak ten syrop pachnie :D albo wiem i nie pamiętam :) w każdym razie doskonale Cię rozumiem, bo sama nie umiem zmusić się do używania nawet cudownego kosmetyku, jeśli niefajnie pachnie ;)
OdpowiedzUsuńMarti, otóż to, śmierdziuchom mówimy nie! :DDD
UsuńNie wiem jak pachnie ten syrop. Jednak sądząc z tonu Twojej notki mogę powiedzieć, że dzięki Bogu :DDD
OdpowiedzUsuńNie no kosmetyki, a szczególnie te do włosów powinny ładnie pachnąć!
OdpowiedzUsuńTanyia, myślę dokładnie tak samo!
UsuńJeżeli dobrze kojarzę syrop to nie byłoby tak źle.
OdpowiedzUsuńAle po przeżyciach z kocanką, której zapach dla mnie był znośny, ale niestety dla mojego otoczenia nie, wolę ładnie pachnące kosmetyki:)
Lidia, kocanki nie znam, nie sądziłam, że pachnie tak źle :DDD
UsuńMnie zapach nie przeszkadzał i nadal jest to moj absolutny numer 1 wśród odżywek - gdyby nie ta cena... ;)
OdpowiedzUsuńA., no to dawaj adres, wyślę ci to, co mi zostało :)))
Usuńpierwsze co to niucham kosmetyki hehe
OdpowiedzUsuńSauria, już w sklepie? :DDD
Usuńzostałaś wyróżniona http://babskipunktwidzenia.blogspot.com/2012/10/so-sweet-blog-award.html
OdpowiedzUsuńOlivka, dziękuję!
UsuńTo może spróbujemy Guajazyl na włosy nałożyć i zobaczymy, co będzie :)
OdpowiedzUsuńJa też stosuję Soublime mousse, tylko 50 - naturalny brąz
Anna, wolę nie próbować! :DDD
Usuń