Jakiś czas temu, zastanawiając się, czy mój stosunek do mycia rąk nie trąci przypadkiem obsesją, próbowałam policzyć, ile razy razy w ciągu dnia sięgam po mydło. Pogubiłam się już koło południa, na liczniku mając mniej więcej dwadzieścia wizyt w łazience. Zawsze miałam na tym punkcie fioła (dociekając w myślach, kto i jak dotykał wcześniej pieniędzy, klamek, telefonów, sklepowych koszyków ...), ale odkąd mam kota (zabawa ze zwierzakiem, czyszczenie kuwety, karmienie) i małe dziecko (przewijanie, karmienie i cały szereg innych czynności), częstotliwość mycia rąk wzrosła jeszcze bardziej.
Mycie rąk nie jest oczywiście niczym złym, piję tylko do tego, że przy częstym kontakcie z wodą i mydłem trudno utrzymać dłonie w dobrej kondycji. Owszem, są czyste, ale przy okazji przesuszone. U mnie objawia się to nieprzyjemnym napięciem skóry i lekkim szczypaniem. Dlatego absolutną podstawą ich pielęgnacji jest dla mnie krem do rąk. Zawsze mam ich w użyciu kilka. Dziś chciałabym Wam przedstawić dwa, w tym jeden, który mnie totalnie rozczarował i jeden, który mnie przyjemnie zaskoczył :)))
Zacznijmy może od bubla. Farmona Sweet Secret, słodki kokos i banany ...
Matko jedyna, ile ja się za tym kremem nalatałam! Te banany, ten kokos, jakże to działało mi na wyobraźnię! Tymczasem nigdzie nie mogłam się na niego natknąć. W końcu przez zupełny przypadek w Douglasie niemal wpadłam na wypełniony tymi kremami olbrzymi kosz. A jak jeszcze zobaczyłam wypisane wielkimi literami "PROMOCJA", to już w ogóle przepadłam.
Od pochwycenia więcej niż jednej tubki powstrzymał mnie tylko fakt, że promocyjne opakowanie miało i tak konkretnie powiększoną pojemność. I całe szczęście, bo wystarczająco namęczyłam się z tą jedną, którą kupiłam. Dziewczyny, to prawda, ten krem pachnie tak pięknie i apetycznie, jak to sobie wyobrażałam, ale co z tego, skoro w ogóle nie nawilża? Nic a nic. Mogłam się smarować nim pięć razy pod rząd albo jednorazowo nałożyć hurtowe ilości, efekt był ten sam, czyli żaden ... O tym, że cokolwiek zastosowałam, świadczył wyłącznie zapach, a i to krótko, bo jednak nie miał tendencji do utrzymywania się na skórze.
Także porażka na całej linii! Koleżanka, która razem ze mną dała się złowić wtedy na tę promocję, ostatnio wyznała mi, że wywaliła go do śmieci. Ja swój wymęczyłam, więcej na pewno nie kupię.
Tym większym zaskoczeniem był więc dla mnie krem rossmannowskiej marki Isana, z którym nie wiązałam z kolei żadnych nadziei. Pamiętacie? Wspominałam wielokrotnie, że nie mam do niej zaufania, dopiero nieodżałowana odżywka z olejem babassu przełamała we mnie tę niechęć. Ale ostrożność pozostała. Tymczasem pochodzący z limitowanej edycji krem z kwiatem pomarańczy okazał się świetny!
Idealny krem do codziennej pielęgnacji, do częstego stosowania. Ma fajną, lekką konsystencję, szybko się wchłania, jednak wyraźnie, odczuwalnie nawilża dłonie, otulając je miękką i zupełnie nietłustą warstewką. Przyjemnie pachnie. Spodziewałam co prawda zapachu pomarańczy, ale zgodnie z nazwą krem pachnie kwiatowo. No, może gdzieś tam czuć jakąś niewyraźną aluzję do cytrusów, ale naprawdę subtelną. Warto przyjrzeć się też interesującemu składowi, w którym obok masła kakaowego i pantenolu figuruje też olej z pestek moreli. Cena również jest zachęcająca, zaledwie 5 złotych za 100 ml.
Żałuję, że jest to kolekcja limitowana, bo na pewno wracałabym do tego kremu. Regularnej oferty naprawdę nie znam, macie porównanie? Które kremy Isany są godne polecenia? Dajcie znać.
Zdarzyło się Wam, że produkt, który śnił się Wam po nocach okazał się zupełnym niewypałem, a ten, który kupiłyście bez przekonania, niespodziewanie podbił Wasze serca? Opowiedzcie o swoich doświadczeniach!
Uwielbiam zapach kokosa ale zapachu banana w kosmetykach nie umiem zdzierżyć dlatego pewnie nie kupiłabym tego kremu.
OdpowiedzUsuńKamyczek, a ja generalnie mam słabość do "jadalnych" zapachów :))) Banan z kokosem to spełnienie marzeń łakomczucha :DDD
Usuńmiałam krem z tej serii ale według mnie szału nie było
Usuńzapraszam do mnie
Karolina, dla mnie to po prostu kompletny niewypał.
Usuńnie miałam żadnego z tych :) używam z venity i z bingospa:)
OdpowiedzUsuńMagic, gdzie można dostać stacjonarnie kremy z bingospa? Z chęcią bym spróbowała :)
UsuńTego pierwszego (bubla nie miałam) a myślałam, że te kremy będą fajnie nawilżały. Również mam obsesję na punkcie mycia i nawilżania potem rąk. Męczę się strasznie, kiedy muszę w markecie pchać wózek na zakupy, robię to niemal końcami palców :-) Mogłabym co prawda chwytać przez chusteczki, ale reakcja ludzi byłaby bezcenna :-) Ten drugi posiadam i też jestem bardzo zadowolona :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMellody, ja nie rozstaję się z hand sanitizerem, także doskonale cię rozumiem :)))
UsuńAno widzisz, muszę takie coś kupić do torebki. Zawsze o tym zapominam :-)
UsuńDodam jeszcze szybko, że nienawidzę jak mojej córci na zakupach zachciewa się siku. Musiałabyś widzieć moje drgawki w publicznych toaletach i jak ją poganiam. Wpadam w panikę, poważnie. Zastanawiam się, czy to nie podlega już pod jakieś natręctwo i psychozę :-D
Ty naprawdę uważaj, bo jeszcze dziecko w nerwicę wpędzisz ;)
UsuńHm, zapach kremu do rąk z kokosem i bananem do mnie nie przemawia, ale kwiat pomarańczy już bardziej .. :) aktualnie używam kremu Kamill, jest świetny :)
OdpowiedzUsuńMarta, takiego z pompką? Słyszałam, że jest niezły :)
UsuńIsana 5% urea, taki czerwony krem do rąk, dla mnie jest rewelacyjny! Tylko trzeba nakładać małą ilość:) Odkąd go odkryłam, nie kupuję innych. :)
OdpowiedzUsuńDiary, z mocznikiem? Będę musiała spróbować, na pewno sprawdzi się zimą :)
UsuńTak:) Myślę, że da radę zimą:) A ja tez myję ręce milion razy dziennie, a jak nie mam jak umyć to dezynfekuję żelem. Jakoś mi to poprawia samopoczucie;)
UsuńA mnie uspokaja. Jak nie mam jak umyć rąk, staję się nieco nerwowa ;)))
UsuńOj, połączenie banana i kokosa brzmi bardzo słodko i mdło, na pewno bym nie kupiła ;)
OdpowiedzUsuńZ Isany miałam chyba ten z mocznikiem, ale się nie sprawdził, podobnie jak biały Garnier do skóry wrażliwej, Oeparol, TBS z konopii...
Niedawno kupiłam krem do rąk z Biedronki w zielonej tubce i jestem, o dziwo, zadowolona.
FF, sporo masz tych bubli na koncie, trudno cię zadowolić ;)))
UsuńA wiesz, że ja z biedronkowego kremu też byłam zadowolona? Kupiłam kiedyś różany, całkiem dobry był.
Najlepszy skład ma podobno ten zielony właśnie. Jak nie stać mnie na nic droższego to właśnie on ląduje u mnie na półce.
UsuńTanyia, biedronka w ogóle ma sporo przyzwoitych kosmetyków za gorsze :)
UsuńMam słabość do jadalnych zapachów i ten krem Farmony również za mną chodził. Przyznam szczerze, że Twoja recenzja ostudziła nieco mój zapał. Jedyny krem do rąk Isany jaki mam to również z edyzji limitowanej z olejem migdałowym. Pisałam o nim u siebie, ale mówiąc w skrócie- gorąco polecam. Dziewczyny bardzo chwalą isanowy krem w czerwonej tubce, ale ja go osobiście nie miałam, więc się nie wypowiem.
OdpowiedzUsuńBeauty, oszczędź sobie nerwów i siedmiu złotych, nie kupuj tej farmony :/
UsuńTa edycja z olejem migdałowym jest jeszcze w sprzedaży?
Tak, jeszcze jest :) Niby to edycja limitowana, ale już dość długo jest w sprzedaży.
UsuńJutro sobie sprawdzę, jak będzie, to kupię :)
UsuńKrem z Isany uwielbiam :) Szkoda, że ten drugi nie nawilża...
OdpowiedzUsuńBella, w zasadzie nie robi nic, tylko pachnie. Tyle dobrego, że naprawdę ładnie :)))
Usuńpewnie, że zdarza się, że pomimo wielkich nadziei trafiamy na buble.. a im większe nadzieje, tym większe rozczarowanie..
OdpowiedzUsuńja żadnego z tych kremów nie znam.. obecnie używam kremu Pat & Rub z serii Spa i jestem z niego bardzo zadowolona :)
Marti, nie mam dużego doświadczenia z Pat&Rub, ale to skromne, które mam, wystarcza mi, żeby stwierdzić, że najwyraźniej nie lubię się z tą marką.
UsuńO widzisz, a mi Pat&Rub bardzo służy :-) A mogłabym wiedzieć, czego w tej marce nie lubisz? Pytam z ciekawości :-)Jedyne, co mi przeszkadza to to, że każde z tych kosmetyków, pomimo innych (teoretycznie)kompozycji zapachowych, zalatuje kwaskiem cytrynowym. Nie wiem, może to swoistego rodzaju naturalny konserwant, bo ich kosmetyki przydatne do użytku są tylko 6 m-cy od otwarcia, a puchy i flakony baaardzo duże :-) Boję się, że mi naskórka nie starczy na ścieranie ;-)
UsuńMellody, mam wrażenie, że wszystkie są jakieś takie przearomatyzowane właśnie. Nie mogłam na przykład znieść zapaszku tego masła, które dostałyśmy w glossyboxach. Tak samo nie pasuje mi peeling z ostatniego pudełka, tłuścioch jeden.
UsuńNo właśnie zapach we wszystkich tych produktach jest na jedno kopyto. To jest minus. Oj peeling jest bardzo tłusty, nie trzeba potem masła nakładać (chociaż gdybym nie nałożyła, to bym się psychicznie wykończyła :-).
UsuńWłaśnie wczoraj zużyłam resztkę i czeka mnie zaraz szorowanie wanny :///
UsuńJa to bym chciała ten z Isany ale pewnie już go nie ma :P
OdpowiedzUsuńJedwabna, aż jutro sprawdzę, i tak będę w rossie :)
UsuńJa też mam obsesję na punkcie mycia rąk, ale krem na dłoniach mnie denerwuje, głównie tłusta warstwa, która na nich pozostaje;/ do tej pory ideału nie znalazłam;/
OdpowiedzUsuńE.
Beauties, isana nie jest tłusta, a warstwa, którą zostawia na dłoniach, już po chwili jest kompletnie niewyczuwalna :)
UsuńW ogóle nie dopowiada mi ten zapach kokos + banany. Ta seria ma dla mnie sztuczny i chemiczny zapach.
OdpowiedzUsuńKrem do rąk bardzo lubię z Yves Rocher z wyciągiem z Arniki ( swoją drogą miałam nic nie kupować, a dzisiaj złożyłam znów z zamówienie z YR - w sumie - sami zadzwonili hihihih)
Bardzo fajnie sprawdził się też u mnie krem z BARWY, szybko się wchłania, ale ręce są nawilżone.
Anna, miałam ten krem z YR, faktycznie fajny był. Pamiętam, że był bardzo wydajny :)
UsuńCammie, dokładnie.
UsuńSą 3 rodzaje tego kremu i wszystkie bardzo lubię. Jak dotąd to jeden z najlepszych kremów do rąk jaki miałam.
Przypomniałam sobie o jeszcze jednym kremie do rąk, który lubię, jest to NIVEA z serii pure&naturals, świetnie nawilża i przepięknie pachnie.
Trzy rodzaje kremu z arniki??? Pojęcia nie miałam, myślałam, że jest jeden :DDD Miałam taki w pomarańczowej tubce.
UsuńI są jeszcze 2 różne w żółtych tubkach :)
UsuńFajnie, że mi o tym napisałaś, bo naprawdę nie wiedziałam. Przy okazji sobie wypróbuję :)
UsuńWiesz, ja w ogóle bardzo lubię Yves Rocher. Większość ich kosmetyków bardzo mi odpowiada, często do wielu wracam.
UsuńJa jestem dopiero na etapie eksploracji oferty. Ostatnio polubiłam ich antyperspiranty. Mają świetne wersje zapachowe, żałuję jedynie, że tak bardzo brudzą ubrania :(
UsuńOooo!
UsuńA akurat antyperspirantów nie miałam, chyba że hammamelis dawno temu.
Antyperspiranty uwielbiam Dove w sztyfcie.
Dove to klasyka :)
UsuńMuszę lecieć po ten krem z Isany :)
OdpowiedzUsuńFrance, koniecznie!
Usuńa ja sobie chwalę Ziaję -Kozie Mleko .Wxiąz i wciąz kupuje nową tubkę .Bardzo w nim lubię te ulgę po nałożeniu ,ale jeszcze bardziej ekspresową wchłanialność .
OdpowiedzUsuńMami, ja też kozie mleko bardzo lubię. To był chyba pierwszy krem do rąk, jaki recenzowałam na tym blogu. Wieki temu ;)))
UsuńNo staroć jest ,ale lubię go .Oczywiście kupuję tez inne kremy .Ostatnio Joanna czekoladowa mnie urzekła :D
UsuńStary, ale jary :DDD
UsuńTo jest jakiś czekoladowy krem od joanny? Muszę go mieć!
Miałam z Farmony już kilka kremów do rąk, ale jakoś się z nimi nie polubiłam :) Ale za to Isanę ostatnio lubię w całej rozciągłości, więc mimo 6 kremów do rąk chyba się skuszę jak spotkam na swojej drodze :D
OdpowiedzUsuńAsia, ja aktualnie mam tylko trzy :))) Ale wszystkie w użyciu! Kremy do rak nigdy u mnie nie leżą :)))
UsuńU mnie też non stop w użytku, po całym domu i wszystkich torebkach porozwalane ;)
UsuńSkąd ja to znam :DDD
UsuńBoże nie jestem sama:)Ja ręce chyba myję 100razy dziennie,wychodzę na miasto pierwsze co robię szukam łazienki,żeby umyć ręce:)I niestety moje dłonie są strasznie przesuszone:(Teraz używam kremu do rąk z Eveline niewidzialne rękawiczki nie jest zły,szybko się wchłania i pozostawia dłonie mięciutkie bez efektu lepkości:)
OdpowiedzUsuńA kosmetyki z farmony pięknie wyglądają,słodko pachną ale słabo pielęgnują:(
Buziaczki:):*
Decameron, miałam kiedyś ten krem, lubiłam go. Wersja do stóp też przypadła mi do gustu :)
UsuńJa ostatnio bez pamięci zakochałam się w kremie do rąk marki ... Essence :) Kupiłam go w Niemczech jakieś pół roku temu - od tamtego czasu leżał "na zaś", nie spodziewałam się po nim cudów. Niesłusznie, bo jest świetny :) i bardzo tani. Jeśli tylko gdzieś się na niego natkniesz, to bierz bez wahania!
OdpowiedzUsuńVioll, słyszałam właśnie, że te kremy są świetne. I wydawane są w fajnych limitkach! Zeszłej zimy widziałam jakąś recenzję wersji o zapachu pieczonego jabłka :slina:
UsuńOMG! Jeśli w tym roku też taką wypuszczą to daj znać! Tatuś dostanie zlecenie :DDD
UsuńJakaś limitka na pewno będzie, w końcu to essence, czasami mam wrażenie, że więcej mają produktów w edycjach limitowanych, niż w regularnej sprzedaży ;)))
Usuńjak dla mnie ten krem Isana za słabo nawilża
OdpowiedzUsuńOlivka, dla mnie na co dzień jest ok, tak jak pisałam w recenzji - do częstego stosowania :)
UsuńKosmetyki Farmony niestety dość często mają to do siebie, że urzekają jedynie zapachem, a ich działanie mocno rozczarowuje :(
OdpowiedzUsuńO tym kremie z Isany już nie pierwszy raz słyszę coś dobrego. Przed jego zakupem powstrzymuje mnie jedynie fakt, że mam kilka otwartych kremów i kilka w zapasie.
Z Isany stosowałam jedynie krem z mocznikiem- cudo! U mnie w zimie dłonie wariują- robią się mega przesuszone (aż powstają zadziory z suchej skóry), tworzą się na nich jakieś krostki, które pękają i bolą. Jedynym ratunkiem jest wtedy nawilżanie i to takie konkretne. Do tej pory ratowałam się czerwonym Garnierem, jednak jego zapach już mi bokiem wychodził. Niedawno odkryłam, że Isana z mocznikiem na podobne albo i nawet lepsze działanie, jest tańsza i ma o wiele przyjemniejszy zapach :)
Kasia, wiele osób właśnie mi dziś tę czerwoną isanę zachwala, także pewnie też się skuszę, na zimę będzie jak znalazł. Zimą generalnie pielęgnacja dłoni jest trudniejsza :/ Wymagające te nasze rączki :)))
UsuńDobrze nam służą, więc też trzeba się im jakoś odwdzięczyć odpowiednią pielęgnacją ;)
UsuńJa tą czerwoną Isanę polecałabym jako krem na noc. Ja na przykład mam inne kremy do rąk na dzień, inne na noc. Na dzień stosuję lekkie, szybko wchłaniające się specyfiki, które nie pozostawiają żadnej warstwy. Na noc wolę raczej takie gęste, po których czuć, że dłonie są zabezpieczone. I Isana z mocznikiem właśnie do takich nocnych kremów należy ;) Chociaż skoro Ty często myjesz dłonie i Twoja skóra jest mocno przesuszona, to może czerwona Isana będzie się wchłaniać całkowicie- polecam wypróbować :)
Skoro tyle osób go zachwala, to po prostu musi coś w tych pochwałach być :)
UsuńJa z Isany polecam wersję oliwkową, w moim odczuciu jest jeszcze lepszy od tej z kwiatem pomarańczy (który i tak mnie zachwycił) :D
OdpowiedzUsuńCatalinka, oj, coś czuję, że spróbuję :))) To regularna oferta, tak?
UsuńJa lubię krem isany do rak ten z mocznikiem, już wypaćkałam całą tubkę i kupiłam kolejną, tani i bardzo dobry :)
OdpowiedzUsuńKsenka, dopiero co wyżej Kasi pisałam, że pełno tu dziś nad tym kremem zachwytów :)))
UsuńJest super, na początku myślałam że beznadzieja bo go za duzo dawałam i mi się nie chciał wchłaniać, a tu wystarczy tylko ociupinka ;) przez co jest bardzo wydajny ;)
UsuńZapamiętam :)
UsuńA miałam taką chrapkę na ten krem Farmony. Szkoda :(
OdpowiedzUsuńKasia, spróbować zawsze możesz, ja w każdym razie go nie polecam.
UsuńZ Isany uwielbiam krem do rąk z mocznikiem. Zużyłam już kilka tubek i jest wspaniały w dodatku za śmieszną cenę - polecam wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNena, sporo tu miłośniczek tego kremu, przekonałyście mnie :)
UsuńWcale mnie to nie dziwi bo jest fantastyczny! Bije droższe na łeb, w międzyczasie kupowałam różne kremy a i tak zawsze wracam do Isany :)
UsuńNena, zapamiętam sobie, dzięki!
UsuńTeż kupiłam ostatnio ten krem z Isany i niesamowicie pozytywnie mnie zaskoczył. Kiedyś moim ulubieńcem na dzień były Niewidzialne Rękawiczki od Eveline, ale coś sknocili ostatnio ze składem bo jest obecnie kiepski. Ja często mam tak z ciuchami, że kupię coś bez przekonania, a potem staje się moim ulubieńcem, a jak się napalę jak szczerbaty na suchary to założę raz i stwierdzam, że to strata pieniędzy :/
OdpowiedzUsuńKaczmarta, ciuchy to już w ogóle inna historia ... Książkę mogłabym napisać :))) Albo drugiego bloga założyć :DDD
UsuńU mnie tak było z kremem do rąk isana z mocznikiem. Tak się napaliłam po przeczytaniu rezencji na blogach, na wizażu. Kupiłam od razu 2 sztuki, żeby przy okazji uszczęśliwić tatę. Wg mnie to kosmetyczny koszmarek, tępa niewchłanialna powłoka, zero nawilżenia i ukojenia skóry rąk. Bije go na głowę nawet najzwyczajniejszy rumiankowy krem do rąk dostępny w kioskach.
OdpowiedzUsuńCaught, no popatrz, a generalnie wszyscy go tak chwalą.
Usuńjak dla mnie farmona w ogóle produkuje byle jakie kosmetyki. oni są nastawieni na zapach, nie na właściwości pielęgnacyjne...
OdpowiedzUsuńSimply, być może coś w tym jest, choć ja się nie wypowiadam, bo nie znam dobrze tych kosmetyków. I już chyba raczej nie poznam :PPP
UsuńIsana Q 10 u mnie się sprawdza:) a najbardziej z tych tańszych lubię zielony krem z biedronki :)
OdpowiedzUsuńTanyia, zielonego jeszcze nie miałam, spróbuję kiedyś :)
UsuńIsana z mocznikiem 5% ale nie w tubce - do rąk - tylko do ciała w słoiczku, 150 ml :)
OdpowiedzUsuńAngel, w sensie, że polecasz? :)
UsuńO, nawet nie wiedziałam, że jest Isana z mocznikiem do ciała! Olśniło mnie! Dopisuję ją sobie do listy zakupów i będę polować na promocje. Jeśli sprawdzi się tak samo dobrze jak mocznikowa Isana do dłoni, to chyba będę w siódmym kosmetycznym niebie ;)
UsuńKasia, a widzisz? Zawsze się człowiek czegoś ciekawego dowie :)))
UsuńPromocje to złooooooooooooo. Na pewno nie kupię kremu Farmony, ale Isana to mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńZoila, i słusznie, bo fajowa jest! :)))
UsuńU mnie isana 5% urea spisuje się genialnie :)
OdpowiedzUsuńA krem z Farmony dla mnie nie pachnie jakoś pięknie ;)
Buziaki,Magda
Magda, ja mam słabość do takich kulinarnych zapachów :)))
UsuńRozumiem, ja do linii czekoladowej z Ziaji :D
UsuńMami właśnie napisała, że joanna ma jakiś czekoladowy krem do rąk :)
Usuńwidziałam go jeszcze w rossmannie muszę w końcu przyjrzeć im się z bliska
OdpowiedzUsuńBogusia, ty się nie przyglądaj, tylko kupuj! :DDD
UsuńŻartuję oczywiście, zrobisz, jak zechcesz :)
Właśnie, od przyglądania ręce Ci się nie nawilżą :D
UsuńCammie - jak zawsze przydatna recenzja!
Chwila, do usług :)))
UsuńTa seria z Farmony ogólnie ma słabe właściwości pielegnacyjne, raczej postawiono na cudowny obłędny zapach, który nie da się ukryć jest rewelacyjny! Sama miałam sorbetowy zel pod prysznic, który był niestety za rzadki i się w ogóle nie pienił, ale ten zapach !! :) Ja mam w domu mnóstwo kremów do rąk, taki mój mały fetysz, mimo, że żadnego nie używam :)) Używam bardzo sporadycznie, mam nawilżone ręce i po kremy sięgam rzadko:)
OdpowiedzUsuńSyllunia, właśnie było tu dziś kilka takich głosów, że Farmona właśnie słaba jest, jeśli chodzi o pielęgnację.
UsuńLubię zapach kremu Farmony, ale niestety nie jego działanie. Zgodzę się z Tobą, że kompletnie nie nawilża. Jeśli chodzi o Isanę to go lubię. Zazwyczaj nakładam grubą warstwę na noc i rano mam gładziutkie i miękkie dłonie.:) Identycznie jak ten limitowany działa na moją skórę Isana z mocznikiem, czerwona.
OdpowiedzUsuńIdalia, byłam właśnie ciekawa twojej opinii, widziałam parę dni temu, że dostałaś paczkę od rossmanna. Powiem ci, że rozważałam podjęcie tej współpracy aż kilka tygodni, tak sceptycznie byłam do tych wszystkich produktów nastawiona, a tymczasem większość kosmetyków z pierwszej paczki uznaję za naprawdę udane. Na razie tylko ta sól do kąpieli zupełnie mi nie podpasowała. No i mieszane uczucia mam do szamponu, chyba jednak z alterrą się nie dogadam, jeśli chodzi o włosy.
UsuńJak już zużyję zapasy, to się skuszę na Isanę, bo wygląda interesująco. Farmona ładnie pachnie, to wszystko, zgadzam się.
OdpowiedzUsuńSłomka, żałuję, bo jednak zapachy to coś, na co zwracam dużą uwagę, uwielbiam rozpieszczać się w ten sposób. No ale dla samego zapachu nie będę bubli kupować.
UsuńOjej, miałam ten sam i z migdałami i mimo, że nie nawilżał ani nic, to zakochałam się w zapachu... Jakby jeszcze nawilżał to by był idealny :) No ale fajnie tak wyciągnąć w łazience na uczelni i wysmarować ręce a wszyscy dookoła "A co tak bajecznie pachnie??" :D I jestem to ja :D
OdpowiedzUsuńPicola, sam zapach to jednak dla mnie zdecydowanie za mało :)
UsuńNo cóż:) Widocznie nie można mieć wszystkiego:) Zapach jest to nawilżenia brak:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAstoria, jeśli chodzi o krem do rąk, to przyjemny zapach i skuteczne działanie, to chyba nie jest jakiś wyczyn? Farmona po prostu zaliczyła skuchę i tyle.
UsuńUżywałam isanę ale wolę krem z olejkiem macadamia firmy Anida, aktualnie mój numer 1 :)
OdpowiedzUsuńIs, drogi? Gdzie go kupujesz?
UsuńW aptece doz po 5-6zł :)
UsuńNie znam żadnego z nich, ale kremy z mocznikiem podbijają moje serce ;) One faktycznie nawilżają, a nie natłuszczają.
OdpowiedzUsuńFiolka, no właśnie, to jest ważne, często pielęgnacja dłoni bywa powierzchowna.
UsuńU mnie kremy z Isany również świetnie się sprawdzają :) Dopiero co wykończyłam wersję migdałową i wrzuciłam do torebki kwiat pomarańczy, ale w domu mam jeszcze cięższy z mocznikiem. Ten z mocznikiem jest w regularnej ofercie, spróbuj jeśli masz problemy z przesuszonymi dłońmi :)
OdpowiedzUsuńKarotka, zainteresowałyście mnie tym migdałowym :)
UsuńCzęsto tak mi się zdarza. Zupełnie przypadkiem kupiłam podkład Ingrid za 15zł i okazał się rewelacją dla mnie natomiast osławione kremy Ziaji oliwkowy i kakaowy do buzi zupełnie się u mnie nie sprawdziły.
OdpowiedzUsuńDentico, ja chyba w ogóle mam z ziają na bakier :/ Z nielicznymi wyjątkami.
UsuńA ja natomiast kompletnie się nie zgadzam z opinią. Faktycznie Farmona bardzo słabo nawilża dłonie, ale za to ten zapach... Ja też często myję dłonie ale nie mam problemu z przesuszeniem (bo rzadko sprzątam, nie zajmuję się dzieciakiem a te detergenty bardziej niszczą skórę niż częste mycie rąk dobrym mydłem). Więc na poprawę humoru i lekkie nawilżenie jest SUPER i uważam, że w tej roli jest niezastąpiony. A opinia jest krzywdząca :P Bo każdy oczekuje innych rzeczy od kremu i ma dłonie w różnej kondycji. Na zniszczone dłonie chyba najlepsza jest Neutrogena.
OdpowiedzUsuńA Isanę miałam i uważam ją za najbardziej dziadowski krem jaki miałam okazję używać, w ogóle nie nawilża (a na pewno nie lepiej niż Farmona) i kiepsko się wchłania zostawiając tłustą skórę przez długi czas, tyle że jest tani. Nie ma tak ładnego zapachu.
Także mimo, że każdy ma swoje zdanie to ta recenzja jest raczej nierzetelna :P Bo nikt nie powie mi że Isana lepiej się wchłania i bardziej nawilża.
Pozdrawiam
Anonimie, a ja uważam, że krzywdząca jest twoja wypowiedź. Bo o ile na temat danego produktu możesz mieć zupełnie inne zdanie, o tyle mnie prawa do odmiennej opinii nie powinnaś odmawiać, zarzucając w dodatku nierzetelność! Nieładnie. W dodatku anonimowo.
Usuń