
poniedziałek, 30 stycznia 2012
In plus :)))

niedziela, 29 stycznia 2012
Tego jeszcze nie było :)))



czwartek, 26 stycznia 2012
Pozwólcie, że przedstawię :)))

poniedziałek, 23 stycznia 2012
Fifty fifty :)))



niedziela, 22 stycznia 2012
Męska rzecz?

"Kiedy mówią kobiety, nie ma albo prawie nie ma tego, o czym zwykle czytamy i słuchamy: jak jedni ludzie po bohatersku zabijali innych i zwyciężyli. Albo przegrali. Jaki mieli sprzęt, jakich generałów. Kobiety opowiadają inaczej i o czym innym. 'Kobieca' wojna ma swoje własne barwy, zapachy, własne oświetlenie i przestrzeń uczuć. Własne słowa. Nie ma tam bohaterów i niesamowitych wyczynów, są po prostu ludzie, zajęci swoimi ludzkimi-nieludzkimi sprawami. I cierpią tam nie tylko ludzie, ale także ziemia, ptaki, drzewa. Wszyscy, którzy żyją razem z nami na tym świecie. Cierpią bez słów, a to jest jeszcze straszniejsze…"
fragment książki
"To książka pasjonująca – i wstrząsająca. Wielka białoruska reporterka, Swietłana Akeksijewicz, jedna z najwybitniejszych dziennikarek Europy, na miarę Oriany Falacci, zapisała wojnę… kobiet. W drugiej wojnie światowej bowiem walczyły przeciw Niemcom hitlerowskim kobiety – rosyjskie, białoruskie, ukraińskie. Z bronią w ręku. Strzelając, rzucając granatami, wysadzając. Jako żołnierze pierwszej linii, jako zwiad, jako dywersantki. A więc – zabijając i same ginąc. W tej książce nie ma patetycznych komentarzy autorskich. Jest zapis opowieści tych kobiet, które przeżyły…"
Stefan Bratkowski
"Księga Swietłany Aleksijewicz ma szanse nie tylko na rozgłos, ale i na lekturę uważną. Nie jest jedynie zbiorem wyznań i relacji o losach kobiet sowieckich, uczestniczących bezpośrednio w minionej wojnie, choć i to stanowi ewenement bez precedensu. Przez przytoczone w niej zwierzenia przebijają się co rusz świadectwa składające się na nieznany lub ukrywany obraz codzienności sowieckiej; są równie wymowne jak opisy przeżyć, cierpień i wojennych przygód relatorek".
Prof. Jerzy Pomianowski
"Swietłana Aleksijewicz uporczywie walczy o pamięć, pisze o wojnie, patrząc oczami kobiet, i nagle okazuje się, że takiej wojny nie znaliśmy - że 'przed nami ukryty jest cały świat'. Przebija się przez mur stereotypów i niechęci, także ze strony samych bohaterek, i spisuje zapomniane historie. Historie, które muszą urodzić się na nowo".
Sylwia Chutnik
piątek, 20 stycznia 2012
Delikatesy :)))


Formuła cieni prasowanych JOKO został ulepszona i oczyszczona z parabenów. Dzięki nowej formule cienie mają lepsze właściwości pielęgnacyjne i dłużej trzymają się na powiekach. Cienie zostały wzbogacone o aktywny olej winogronowy, który ma działanie nawilżające, łagodzi podrażnienia i jest skutecznym antyoksydantem, co sprawia, że zapobiega procesom starzenia się skóry.
Paletki same w sobie prezentują się wspaniale. Solidne, ładnie zaprojektowane, funkcjonalne, wyposażone w lusterko (ale i w bezużyteczną w sumie pacynkę ...), ważące w dłoniach kasetki kryją bardzo udane kompozycje cieni, których kolory fantastycznie się uzupełniają. Wariantów kolorystycznych jest sporo, każda z nas jest więc w stanie wybrać coś dla siebie [sprawdźcie TUTAJ], według upodobań i typu urody. Ja po długich rozmyślaniach zdecydowałam się na odcienie dość stonowane, neutralne, cieliste, nadające się do dziennego makijażu. Same zobaczcie :)))
środa, 18 stycznia 2012
Dobry materiał :)))

Krem do pielęgnacji delikatnej skóry dzieci i niemowląt powyżej 6 miesiąca życia. Znakomicie chroni przed zimnem, mrozem, wiatrem, wilgocią i szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Doskonale wchłania się pozostawiając niewidoczny film ochronny, nawilża i uelastycznia skórę. Jego właściwości ochronne zostały potwierdzone w testach w ostrym klimacie górskim. Nie wykazuje działania drażniącego i alergizującego.W skład kremu wchodzą między innymi:
- olej migdałowy, prowitamina B5 - nadają skórze gładkość, miękkość i elastyczność,
- witamina E i filtr UVB - chronią przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych.
wtorek, 17 stycznia 2012
Komu nałożyć? :)))

poniedziałek, 16 stycznia 2012
Rzut oka :)))

niedziela, 15 stycznia 2012
Instynkt łowcy :)))


2. Lakier China Glaze Ruby Pumps (20 zł plus koszty przesyłki).

sobota, 14 stycznia 2012
Strzał w dziesiątkę :)))


czwartek, 12 stycznia 2012
Opłacało się!




środa, 11 stycznia 2012
Być kobietą :)))

poniedziałek, 9 stycznia 2012
Rozkosz dla zmysłów :)))


- Luksja Żel pod Prysznic z Peelingiem Daily Scrub Porzeczka i Żurawina zawiera drobinki peelingujące, które złuszczają martwe komórki naskórka, pozostawiając skórę oczyszczoną i pełną energii.
piątek, 6 stycznia 2012
Różane królestwo :)))


Mydło 4 Reines, czyli 4 Królowe, jest elementem kolekcji różanej L'Occitane (w jej skład wchodzi jeszcze żel pod prysznic, mleczko do ciała, krem do rąk i niezmiernie mnie interesująca woda toaletowa), której inspiracją była legenda o czterech królowych Forcalquier.
Ramon Berenguer IV, Hrabia Prowansji i Forcalquier miał z żoną Beatrice of Savoy cztery córki, wszystkie poślubiły królów. Każda z czterech córek Hrabiego Forcalquier miała ulubioną różę: różę z Grasse, różę bułgarską, różę marokańską oraz różę turecką. Tak oto Marguerite, Eléonore, Sancie i Beatrix zostały 4 Królowymi Forcalquier. Ich ulubione odmiany róż połączono razem w 4 Reines.
L'Occitane słynie ze swoich organicznych produktów, żałuję nie mam dostępu do tej marki na co dzień. Tym bardziej ucieszyłam się, że mogłam poznać kolejne mydełko z jej asortymentu [o poprzednich doświadczeniach wspominałam TUTAJ]. Mogę pisać o nim w samych superlatywach, spodobało mi się w nim wszystko.
Mydło 4 Reines ma krągły, poręczny kształt i cieszący oko delikatny różowy kolor, co samo w sobie przywodzi skojarzenie z płatkami róży. Na pochwałę zasługują jednak przede wszystkim jego właściwości pielęgnujące. Skóra po myciu pozostaje odświeżona i miękka, bez nieprzyjemnego uczucia przesuszenia. Intensywny różany zapach wypełnia całą łazienkę, relaksując i odprężając. Przyjemność w kąpieli potęguje też bogata formuła, dzięki której mydło pieni się niezwykle kremowo. Myślałam początkowo, że zmydli się przez to dość szybko, ale ku mojemu zaskoczeniu 50-gramowa kostka wystarczyła mi na około 5 tygodni (dla porównania, żywot kostki Dove to maksymalnie 3 tygodnie), wydajność też oceniam więc wysoko. W jej świetle cena (13 zł) nie wydaje się wygórowana.
Często powtarzam, że łazienka to moje królestwo, ale w tym wypadku ustępuję pola czterem różanym reines :)))
czwartek, 5 stycznia 2012
Pędzle w dłoń!


wtorek, 3 stycznia 2012
Większa połowa ;)))

poniedziałek, 2 stycznia 2012
Niezbędnik :)))

niedziela, 1 stycznia 2012
Co ma być, to będzie :)))
