Jakiś czas temu Mydlarnia TULI poprosiła mnie o pewien test konsumencki. Trafiły do mnie dwa mydła dla alergików, w starej i nowej recepturze, które miałam po prostu porównać. Potraktowałam to zadanie niemal jak test na inteligencję, tak bardzo chciałam dopatrzeć się różnic :DDD Ale przyznam szczerze, że było ciężko! Mydełka na pierwszy rzut oka są niemal nie do odróżnienia.
Ciężko porównać mydła, które z założenia nie powinny niczym się wyróżniać. Minimalistyczne składy mają w końcu chronić wrażliwą, alergiczną skórę. Nie ma się więc co spodziewać oryginalnych zapachów, innowacyjnych formuł, specyficznych dodatków, które są wartościami dodanymi zwykle decydującymi przecież o naszych mydlanych preferencjach. Te mydła mają po prostu myć. A przy tym nie robić krzywdy.
Co prawda nie mam skóry wybitnie podatnej na podrażnienia, ale jak może pamiętacie, odkąd jestem w ciąży, moja skóra bardzo się uwrażliwiła, co niestety zaczęło się objawiać różnymi reakcjami alergicznymi [pisałam o tym chociażby TUTAJ]. Także mydełka od TULI trafiły do mnie rychło w czas.
Receptura nowej wersji (w fazie testów) w stosunku do starej (w sprzedaży KLIK) została przeformułowana i okrojona z części składników, co powinno dać gwarancję jak najmniejszego ryzyka podrażnień. Przez kilka tygodni używałam obu na zmianę, bardzo starając się dostrzec różnice. I co? Poddaję się! :DDD One naprawdę są bardzo podobne. Z tym, że nowa wersja jest trochę, nieznacznie, odrobinkę "bardziej" :))) W ociupinkę jaśniejszym odcieniu kremu, niby bezzapachowa, ale jednak nieznacznie, leciutko pachnąca świeżością, minimalnie lepiej pieniąca się. I to by było na tyle. Bo we właściwościach kostek nie udało mi się zauważyć żadnych różnic. Oba mydła są niezwykle łagodne, dobrze oczyszczające, ale bez fajerwerków typowych dla kostek naszpikowanych bajeranckimi dodatkami. Nie pogarszały stanu mojej podrażnionej skóry, ale i nie poprawiały go w żaden sposób. Po prostu delikatnie spełniały swoje funkcje, zmydlając się przy tym bardzo powoli. Ekonomiczna i bardzo bezpieczna opcja!
Nie wiem, jak wypadłam w tym teście na inteligencję, szczególnych różnic się w sumie nie dopatrzyłam :DDD Ale z produktami dla alergików tak już chyba jest, że w niepozorności ich siła. Jak myślicie?
W produktach dla alergików chyba działa zasada, że jak nic nie robi, to robi dobrze :)
OdpowiedzUsuńDokładnie ;)
UsuńSiempre, no nie wiem ... Raczej taka, żeby coś jednak robiły, nie szkodząc :)))
UsuńKsenka, :)
U mnie też by było ciężko w porównaniu i dostrzeżeniu różnic. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudyna.
Klaudyna, nie rozumiem, miałaś okazję porównywać te dwa mydła? Nowej wersji jeszcze nie ma w sprzedaży.
UsuńAaaa, przepraszam, teraz widzę, tryb przypuszczający :DDD Idę po okulary ;)))
UsuńNiezły test:) Skoro są bardzo podobne, to wybrałabym to z mniejszą ilością chemii. Często jeśli chodzi o kosmetyki zmiany pogarszają produkt.
OdpowiedzUsuńKokosowa, moim zdaniem oba mydła są dobre, jak dla mnie zmiana formuły nie wpłynęła odczuwalnie na jakość.
Usuńważne, że obie wersje spełniają swoje zadanie i robią to bez skutków ubocznych ;)
OdpowiedzUsuńNinette, otóż to :)))Dla alergików to szczególnie ważne, muszą wyjątkowo dbać o skórę.
Usuńalergicznej skórze potrzebne jest łagodne dobrze robiące mydełko :)) skoro oba mają te cechy to nic tylko się cieszyć ;)
OdpowiedzUsuńsama cieszę się jak dziecko tulisiowymi mydełkami :D mam nawet to kokosowe aż jestem ciekawa jakie to mydełko będzie w moim osobistym użytkowaniu :)
Renia, z kokosowego przy najbliższych zakupach będę robiła spore zapasy :DDD
Usuńnigdy nie mialam przyjemnosci z tymi mydelkami, musze w koncu sprobowac :)
OdpowiedzUsuńMarie, nie znasz Tuli? Fatalne niedopatrzenie! :DDD
Usuńja też nie i właśnie się zastanawiam dlaczego?:D
Usuńczas to chyba nadrobić :)))
Panno Joanno, czas najwyższy! :)))
UsuńPrzynajmniej zdały test!
OdpowiedzUsuńTaml, mydła jak najbardziej, a co do mnie, to się okaże :ppp
UsuńJa myje twarz mydłem Alep.
OdpowiedzUsuńHelen, to akurat są mydła do ciała. Do twarzy z Tuli używam węglowego :)
UsuńMam z tej firmy mydełko z glinki czerwonej bardzo go lubię ;)
OdpowiedzUsuńBliziaczka, dostałam czerwoną glinkę jako gratis do zakupów, ale jeszcze czeka na swoją kolej :)
UsuńOd dawna nie używam mydeł w kostce, nie mam pojęcia jak je przechowywać. Masz na to jakiś sposób?
OdpowiedzUsuńCaught, często o to pytacie. Mydła trzeba chronić przed wilgocią, bo lubią rozmiękać. Także po pierwsze pilnuję, żeby w mydelniczce nigdy nie stała woda, po drugie staram się, żeby była jak najbardziej płaska, dzięki czemu na wodę po prostu nie ma w niej miejsca. Moja łazienka ma też tę zaletę, że funkcjonuje w niej system wentylacji, oczyszczający pomieszczenie z wilgoci. Zawsze też można spróbować używać specjalnej mydelniczki z dziurkami, przez które woda powinna ociekać, ale nigdy takiej nie miałam i w sumie nie wiem, jak takie rozwiązanie się sprawdza :)
UsuńCzasami sam fakt że produkt nie szkodzi jest już wystarczającym powodem przemawiającym "za" :)
OdpowiedzUsuńKatalina, w przypadku alergików na pewno :)))
UsuńCammie napiszesz coś o kosztach przesyłki z tej mydlarni? Na stronie nie mogłam się doszukać informacji na ten temat. Dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAnonimie, słabo szukałaś :)))
Usuńhttp://mydlarnia-tuli.pl/index.php?option=com_virtuemart&Itemid=48&vmcchk=1&Itemid=48
Ja nadal jakoś tak wolę ''szybki'' żel pod prysznic... Wydaje mi się, że z mydełkiem jest dużo zabawy ;)
OdpowiedzUsuńBella, pozory, naprawdę :)))
Usuń